Malwina Smarzek stanowiła podporę naszej reprezentacji podczas mistrzostw Europy, teraz czekają na nią rozgrywki ligowe w Chemiku Police. Korzystając z faktu, że wraz z koleżankami z zespołu pojawiła się przed siedzibą Grupy Azoty Police, gdzie siatkarki rozdawały zaproszenia na mecz i autografy, poprosiliśmy Malwinę o krótką rozmowę.
– Jak się czujesz po powrocie z wielkiego świata?
– Fizycznie zupełnie nieźle, ale psychicznie jestem jednak jeszcze ciągle zmęczona. Występy w reprezentacji sprawiły, że w tym roku nie miałam przerwy w treningach i meczach. Do tego doszły męczące podróże.
– Drużyna poważnie zmieniona i mecze rozgrywane w innym obiekcie, czy to może wpłynąć na Wasze występy?
– Tak naprawdę to potrzeba nam zgrania. Jest kilka nowych dziewczyn i ze względu na mistrzostwa Europy nie miałyśmy jeszcze okazji na dobre ze sobą pograć. Serbki i Holenderka wróciły z urlopów w przeddzień rozpoczęcia rozgrywek ligowych.
– Czyli pełna improwizacja?
– Wszystkie jesteśmy zawodniczkami uprawiającymi siatkówkę zawodowo. Wiemy więc jak grać. Mówię więc jedynie o lepszym poznaniu się i zrozumieniu w grze. To nie zajmie nam, jak sądzę, zbyt dużo czasu.
– A hala w Policach?
– Jest zdecydowanie mniejsza od szczecińskiej Areny, to z jednej strony może stanowić utrudnienie dla kibiców, których ten obiekt pomieści jednak dużo mniej. Z drugiej natomiast, kibice będą bliżej boiska. Tak więc ich doping będzie dla nas jeszcze bardziej odczuwalny, a dla naszych przeciwniczek może stanowić element rozpraszający i utrudniający grę. Sądzę, że przy komplecie żywiołowo reagującej publiczności ta hala będzie naszym dodatkowym atutem.
– Wróćmy jeszcze na chwilę do mistrzostw Europy. Odczuwasz niedosyt po meczu barażowym z Turcją?
– Strasznie mi szkoda tego spotkania. W ważnym momencie wyrzuciłam piłkę w aut, potem przegrałyśmy kolejną akcję i turniej się dla nas skończył. Proszę jednak zauważyć, że niemal wszyscy skreślili nas już przed meczem, a my udowodniłyśmy, że możemy walczyć z Turcją jak równy z równym.
– Jak skomentujesz przegrany Superpuchar?
– Szczerze? Wypadek przy pracy. Na przykładzie tego meczu widać jednak, że poziom naszej ligi zdecydowanie się podniósł. To dobra wiadomość dla kibiców. Zapowiada się bardzo emocjonujący sezon.
– Byłaś najlepiej punktującą siatkarką w fazie grupowej mistrzostw Europy. Z młodej zdolnej siatkarki wyrosłaś na prawdziwą gwiazdę. Czy nie czujesz z tego powodu „zawrotów głowy”?
– Nie czuję się gwiazdą, choć przyznam, że dzięki bardzo intensywnej grze w reprezentacji sporo się nauczyłam i będę te umiejętności wykorzystywać teraz w klubie. Zapewniam jednak, że jestem tą samą Malwiną i woda sodowa nie uderzyła mi do głowy.
(ap)