Marcello Abbondanza został nowym szkoleniowcem siatkarek Chemika Police. Jest Włochem, ma 47 lat i duże, jak na swój wiek, doświadczenie zawodowe. Pracował z siatkarkami Fenerbahce SK Stambuł oraz Rabity Baku. Bezpośrednio przed Chemikiem Police szkolił drużynę Pomi Casalmaggiore.
To trener z sukcesami. Dwa razy zdobył mistrzostwo Turcji i raz Azerbejdżanu. Wywalczył także srebrne medale w Lidze Mistrzyń oraz dwukrotnie triumfował w Pucharze CEV. Jest selekcjonerem reprezentacji Kanady. Pracę z siatkarkami Chemika Police rozpoczął pod koniec rozgrywek ligowych.
Z trenerem Marcello Abbondanza rozmawiamy o kondycji drużyny, a także jego planach związanych z Chemikiem Police.
– Jak ocenia pan kondycję i potencjał zawodniczek Chemika Police?
– Chemik to profesjonalny, ograny zespół, w którym, oczywiście, w trakcie każdego treningu, trzeba metodycznie ulepszać technikę i ćwiczyć taktykę. Niezbędna jest także praca nad ich sferą psychiczną – odpowiednie podejście, samoświadomość, motywacja. Zawodniczki dużo już umieją, mają duży potencjał. Można osiągnąć solidny poziom, ale czemu nie pójść krok dalej i wejść na świetny poziom?
– To drużyna, a zaplecze, sztab szkoleniowy?
– Pierwsze wrażenie jest bardzo dobre. W klubie wszyscy są bardzo mili, a sztab robi bardzo pozytywne wrażenie. Wszystkie hale i miejsca, w których możemy grać i trenować naprawdę są świetne, dlatego moje pierwsze odczucia były wyłącznie „na tak”.
– Zastał pan drużynę osłabioną licznymi kontuzjami. Czy nie będzie to przeszkodą w walce o mistrzostwo Polski?
– To prawda, problemem ostatnich tygodni są kontuzje. Trenujemy w bardzo okrojonym składzie i co chwilę zmagamy się z kolejnymi problemami. Trudno jest uzyskać odpowiednią jakość pracy, kiedy aż tyle zawodniczek zmaga się z urazami. Mam jednak nadzieję, że uda nam się rozwiązać te kłopoty, że zaczniemy sobie z nimi radzić jak najszybciej. Jak już mówiłem, Chemik to zespół profesjonalny, z dużym potencjałem. Przy odpowiednim trenowaniu, ambicji zawodniczek i pracowitości, jesteśmy w stanie pokonać problemy i zajść daleko. Musimy tylko zacząć rozwijać się jako drużyna, a to możliwe jest wtedy, gdy poprawimy jakość treningów, czyli wtedy gdy zawodniczki wrócą do zdrowia.
– Każdy trener ma swoje metody pracy, na co będzie pan stawiał nacisk podczas przygotowywania siatkarek?
– Potencjalnie odpowiedź powinna brzmieć, że na aspekty techniczne, bo jestem trenerem siatkówki. Ale technika to nie wszystko, to jeden z elementów, ważny, lecz jest tylko jednym wielu. Prawda jest taka, a ja o tym już dobrze wiem, że bardzo wiele zależy również od psychiki. Mentalność to istotna część tej pracy, dlatego trzeba przykładać do niej dużą uwagę.
– Dlaczego zgodził się pan pracować w Policach?
– Grałem w Polsce kilka lat temu, jeszcze za czasów prowadzenia drużyny Fenerbahce. Czułem, że w tym kraju są pozytywne wibrację związane z siatkówką. Słyszałem również pochlebne opinie. Chcę zdobywać kolejne trofea i uważam, że w Policach mogę ten plan realizować. Może trochę problem z pogoda. Lubię życie w gorących temperaturach. Poprzedni sezon, który spędziłem w Kanadzie trochę mi pomógł, bo tam lekko zmarzłem. Jestem tutaj dość krótko, ale na tę chwilę mogę powiedzieć, że trudno znaleźć mi powód do narzekania. Mamy z rodziną wszystko, czego potrzebujemy. Jesteśmy bardzo zadowoleni.
– Pana kontrakt obowiązuje do końca sezonu. Co dalej?
– Doszliśmy do wniosku z prezesem, że tak będzie najlepiej. Poznam nowe miejsce, ocenię, czy życie w Polsce i w Policach jest dla mnie. Pierwszy raz trenuję w tej lidze, pierwszy raz gram w tych rozgrywkach.
– Jak pan łączy pracę trenera kadry narodowej Kanady z zadaniami trenera drużyny ligowej?
– Od 12 lat łączę pracę w klubie z zajęciem trenera kadry kanadyjskiej. Nie pierwsze to łączone zajęcia. Wcześniej byłem we włoskiej kadrze, potem w Bułgarii. Teraz pracuję w Kanadzie. Dla mnie to już standard. Jestem szczęściarzem, bo praca to moja pasja, dlatego nie czuję żebym… pracował.