– Na początku grudnia napisałem do prezesa Grupy Azoty Police dra Wojciecha Wardackiego list w sprawie powołania zakładowego klubu emerytów i rencistów – mówi Jerzy Sawulski, emeryt od 2015 roku. – Podnosiłem w nim, że coraz liczniejsze środowisko byłych pracowników nie ma organizacji, która by ich reprezentowała i umożliwiałaby integrację, aktywizację środowiska oraz pracę na rzecz społeczności lokalnej. Pytałem też, jak ją powołać i jaka powinna być jej struktura.
„Z przykrością muszę odnotować, że w okresie pięćdziesięciu lat istnienia Zakładów Chemicznych „Police” SA żaden dotychczasowy Zarząd nie „pochylił się” nad pielęgnowaniem więzi z emerytami (…)
Dodam że, obserwując Pana dotychczasowe całkowicie nowatorskie w Policach inicjatywy dotyczące pielęgnowania więzi pomiędzy emerytami a Zakładami Chemicznymi „Police” SA, liczę na Pana pomoc w przedmiotowej sprawie i ufam, że wspólnymi siłami uda nam się powołać stosowną organizację” – czytamy w liście Jerzego Sawulskiego.
Adresat listu odpowiedział na niego już po kilku dniach. Na grudniowym spotkaniu z odchodzącymi na emeryturę prezes dr Wojciech Wardacki poinformował, że przychyla się do pomysłu utworzenia klubu byłych pracowników.
Pomysł Jerzego Sawulskiego zyskał poklask wśród byłych pracowników. W styczniu zorganizowali zebranie założycielskie. Dwa miesiące później – w marcu – Stowarzyszenie Emerytów i Rencistów Byłych Pracowników Grupy Azoty Zakładów Chemicznych „Police” SA zostało zarejestrowane. Jego członkami założycielami jest 25 osób. Wśród nich m.in. Regina Marszałek – była zastępczyni głównego księgowego, która została skarbnikiem organizacji, Waldemar Badełek – niegdyś przewodniczący Międzyzakładowego Związku Pracowników Ruchu Ciągłego ZCh Police czy słynny kajakarz Aleksander Doba.
Stowarzyszenie ma już sporo planów na ten rok, m.in. chce organizować imprezy integracyjne, wycieczki, wyjścia do teatru. Na Facebooku trwa konkurs na jego logo. W środę zaś koledzy uroczyście pożegnali podróżnika Aleksandra Dobę, który niebawem wyrusza na kolejną wyprawę przez Atlantyk.
– Nadal budujemy struktury organizacyjne i czekamy na lokum – mówi prezes Stowarzyszenia Jerzy Sawulski.
(mg)