Poniedziałek, 23 grudnia 2024 r. 
REKLAMA

Studnia barw i zieleni w alei

Data publikacji: 26 września 2020 r. 13:18
Ostatnia aktualizacja: 26 września 2020 r. 16:48
Studnia barw i zieleni w alei
 

Tyle zieleni i tylu kwiatów nie ma na niejednym z miejskich skwerów. Każdy, kto tam zajrzy, przeciera oczy ze zdumienia i nie kryje zaskoczenia. Swą tajemnicę skrywa za solidną bramą, a prowadzi do niego prześwit z pozostałościami poniemieckiej posadzki. Mowa o podwórku kamienicy, przemienionym we wspólnotowy ogród, przy al. Papieża Jana Pawła II 22, którego twórcą – z pomocą sąsiadów – i opiekunem od lat jest Zbigniew Stankiewicz, wielokrotny laureat dotychczasowych edycji naszego konkursu.

– To nasze podwórko jest pracą zbiorową. Ja je teraz już tylko doglądam, pielęgnuję, przycinam, co trzeba i ciągle myślę o ewentualnych modyfikacjach. Od dłuższego czasu przymierzam się do realizacji pomysłu zielonej ściany, czyli urządzenia części ogrodu w pionie. Inspiracją stały się dla mnie m.in. wędrówki w różne zakątki, w tym w polskie góry: panoramy szczytów, leśne ścieżki, spływające swym naturalnym biegiem z przełomami i wodospadami potoki. Sama natura, rzeźbiąc obrazy, podpowiada różne rozwiązania, jak np. Śnieżne Kotły w rejonie Szklarskiej Poręby. I coś takiego właśnie inspirowanego przyrodą w naturze chciałbym w mikroskali wkomponować w tę naszą niewielką przestrzeń kamienicznej studni – opowiada z pasją Zbigniew Stankiewicz.

Tutaj słoneczne promienie docierają ledwie przez kilka godzin i nie więcej niż na trzy metry szerokim pasem do południa błądząc ledwie i nieśmiało po roślinach. Stąd też ich dobór, czyli w większości krzewy zimozielone i iglaki. Wkoło bujna zieleń w każdym zakątku przeplatana roślinami sezonowymi, jednorocznymi. Nowe zastosowanie w roli klombów z komarzycami mają tu stare, nieużywane już rowery, czy trzepak służący do zawieszania donic tym razem z czerwonymi pelargoniami. Tuż obok skryta pod zielonym baldachimem z liści rdestu huśtawka. Naprzeciwko odrapanej, z liszajami i obłupanymi kawałami tynku elewacji przesłaniające choć w części bluszcz oraz ściana zielonych nasadzeń i skrzynki na parapetach okien w parterze wypełnione astrami. Na schodach prowadzących do oficyny donice z begoniami. W innej części podwórka-ogrodu koleusy, funkie, fuksje, hortensje. A nieopodal stolika za jedną ławeczek potężna agawa na tle kamieni.

To miejsce wciąż się przeobraża. Stopniowo, rok po roku. I tak już od ponad dekady. Gdziekolwiek spojrzeć, to coś znów przykuwa wzrok. Raz jest nim stara ocynkowana konewka za ławeczkami i stolikiem. To znów mała fontanna z kamienia w kształcie figurki chłopca z rybką na styku murku z przedwojennej cegły i odcinającego się wyraźnie od niego pasa przestrzeni wysypanej kamykami. Innym razem intryguje skryta nieco wśród zieleni krzewów parka przytulających się i w geście pocałunku postaci. Cherubinki wtulone w siebie i między trzmieliny. A nieopodal stojak na rowery, oczywiście użyteczny, a wykonany z nikomu już niepotrzebnego fragmentu okiennej ozdobnej kratownicy. To znów rzeźba Wenus oblewana ostatnimi promieniami przedpołudniowego słońca na skarpie. A w tle, idąc dalej wzdłuż ścieżki, kwitnąca na pomarańczowo „ściana” milinu amerykańskiego, prezent sprowadzony aż z Grecji. Obrazy zmieniają się jak w kalejdoskopie, w zależności od miejsca, z którego patrzymy.

Uwagę przyciągają kolejne bujnie rozkrzewiające się ligustry, trzmieliny i żywotniki, a także hosty, bukszpany. Żywotniki i bukszpany urosły już na tyle, że dają się ciekawie formować. Przez część podwórkowego ogrodu pan Zbigniew poprowadził dwie kamienne ścieżki, czerpiąc inspirację z jednego z przesłań filozofii Wschodu. Inną z nowości w stale zmieniającej się, kreowanej przez niego zielono-kwiatowej enklawie, ale zakładaną na stałe, są lustra, które optycznie powiększają i wzmacniają efekt przestrzenny.

– Ten ogród to dzieło spontanicznego działania mojego i sąsiadów, co oddaje jego charakter i niepowtarzalny wygląd. Nie sądziłem, że część ludzi w to nasze małe dzieło tak się zaangażuje. I ta radość z niego dziś jest pełna. Efekt wszystkich zaskoczył, a mnie szczególnie. Popijamy tu sobie kawkę, rozmawiamy mimo pośpiechu dnia codziennego. Udało się zrobić coś, co przerosło oczekiwania i wyobraźnię – uśmiecha się pan Zbigniew. – Zawsze w ogrodach zachwycało mnie i wciąż zachwyca to, że łączą w sobie sztukę. A dzięki konkursowi „Kuriera” rewelacyjnie udało nam się pogodzić przestrzeń podwórka wspólnoty z otwartością. Tu może zajrzeć każdy. I doświadczenie ostatnich lat pokazuje, że nikt tego, co stworzyliśmy, nie niszczy. A jeśli nawet jakieś straty dostrzeżemy, to są one minimalne w wyniku takich odwiedzin, wizyt

I rodzą wciąż rodzą się nowe plany na ogrodowo-podwórkowe przemiany. Jak właśnie już wspomniana  wysokiej na 2 metry tzw. ściana wertykalna z cegły do nowych nasadzeń. I mająca dawać każdemu, kto tu zbłądzi, moc pozytywnych wrażeń. ©℗

Mirosław WINCONEK

Fot. Mirosław WINCONEK

Na zdjęciu: Ogród w podwórku wspólnoty przy al. Jana Pawła II pod opieką Zbigniewa Stankiewicza. 

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA