Wiodą do niego wąski chodnik i zielono-kwiatowa rabata. Od ulicy jego zwiastunem są plama wypielęgnowanego soczyście zielonego trawnika i donice z kompozycjami z pelargonii i mrozów. O urządzonym przez siebie rodzinnym ogrodzie przy ul. Szybowcowej w Dąbiu Iwona i Ryszard Żygadłowie mówią krótko: - To nasze miejsce pod zegarem z widokiem na las.
- W Dąbiu mieszkamy od 1978 roku, a ten ogród to nasze wspólne dzieło. Kiedyś było tu bagno, coś na kształt niby-oczka wodnego. Porządkowanie terenu łatwe nie było. Dość powiedzieć, że samego gruzu z tego kawałka wywiozłem trzy spore przyczepy - opowiada pan Ryszard.
Teraz między domem od frontu i tym wzniesionym w narożniku na tyłach parceli krajobraz jest nie do poznania. Pierwsza zielono-kwiatowa ściana wita gości wzdłuż ścieżki. To rabata wysadzana krzewami róż, hibiskusa, rododendronów, tuj i hortensji. Strefa relaksu i wypoczynku zaczynia się tuż za nią, Tam w oczy rzucają się równie wyraziste na tle nawierzchni urządzonych między nimi alejek plamy pięknie utrzymanych trawnikowych dywanów. Na tym przy samym wejściu zaaranżowany kącik dorodnych funkii z figurkami postaci babci i dziadka na ławeczce. Nieopodal rabata ciągnąca się wzdłuż murowanego ogrodzenia z formowanym szpalerem bukszpanów i podwieszonymi na nim donicami wypełnionymi sezonowymi kwiatami.
Ważnym, jeśli nie strategicznym, elementem ogrodu jest studnia głębinowa ze specjalnym zbiornikiem, wyposażona w hydrofor. Urządzenie zbawienne podczas upałów, bo niezawodne źródło wody do podlewania. Podczas upałów przy okazji nie lada atrakcja nie tylko dla wnucząt, bo może służyć każdemu jako prysznic do gorących kąpieli pod chmurką lub dla ochłody.
- To własne ujęcie wody prosto z gruntu i zarazem prysznic to spora oszczędność - mówi nie bez dumy pan Ryszard.
Wzdłuż następnej rabaty niczym wąż wijącej się w kierunku altany natykamy się na inne trzy tajemnicze ogrodowe postaci z donicami na głowach wypełnionymi kwiatami. Te dla odmiany - jak wyjaśnia pan Ryszard - uosabiają każde z wnucząt gospodarzy. W ich tle niewielka kaskadowa fontanna. Nieco dalej strzeliste krzewy biało-różowych hortensji, kolejne rododendrony i inne z odmian hortensji za pasem przystrzyżonych bukszpanów, między którymi w narożniku pysznią się bielą i czerwienią pienne róże. Dekoracyjnym uzupełnieniem są obwódki rabat, z wąskimi wypełnieniami z białych drobnych kamyków i odcinające się kolorystycznie na ich tle ozdobne niebieskie kule.
Ten kwietny zakątek naturalnie zlewa się ze szpalerem smukłych tuj. Te tworzą szczelną zieloną ścianę na granicy działki, gdzie z hortensjami sąsiadują wielobarwne koleusy, begonie i kanny. Pośrodku grill, a od odchodząca jeszcze jedna narożna rabata kipiąca kolorami kwiatów: od aksamitek, przetaczników, gladioli, begonii, dalie, floksy i kanny przez koleusy po budleje w trzech odmianach, które przyciągają motyle.
Gospodarze postarali się też o prywatną świątynię dumania. Tuż przy tylnej ścianie pośród donic z kwiatami stoi ogrodowa kanapa, nad nią parasol, a w oknie przyziemia budynku podwieszony zegar.
- Mieszkamy niby w mieście, ale na skraju lasu i z tego miejsca ogrodu widać to najlepiej - nie kryje radości pani Iwona, wskazując wzbijające się ku niebu czubki drzew za na szpaler zielonej ściany z tuj, które porastają niezabudowany jeszcze teren w tej części Dąbia. - To nasze ulubione miejsce z widokiem na cały ogród i ten las. ©℗
Tekst i fot. Mirosław WINCONEK