W Dębnie rosną największe białe topole województwa
W Dębnie, mieście powiatowym południowej części województwa szczecińskiego, rosną dwie wielkie białe topole (zwane także białodrzewami) o wysokości sięgającej 30 m.
Obok targowiska miejskiego przy ul. Kosynierów znajduje się topola o obwodzie 540 cm i wysokości 28 m. Należy zaznaczyć, iż z zasady topole rosną szybko, ale żyją krótko. Tymczasem wiek drzewa przy targowisku oblicza się na kilkaset lat.
Społeczeństwo Dębna nazywa to drzewo „topolą kosynierów”. Stare wzmianki mówią, iż w okresie Wiosny Ludów, a więc przed ponad 100 laty, tu zbierali się uciemiężeni chłopi, by ramię w ramię z mieszczanami ruszyć do walki przeciwko junkrom, do walki o uwłaszczenie i o zlikwidowanie wyzysku. Chłopi gromadzili się z jedyną posiadaną bronią – z kosami.
Drugie drzewo tego samego gatunku „białodrzew Kościuszki” rośnie przy hotelu miejskim, w rozwidleniu ulicy 9 Maja i ulicy Tadeusza Kościuszki. Obwód tego okazu wynosi 480 cm, a wysokość 24 m.
Białodrzewy to najpiękniejszy gatunek topoli, na naszych ziemiach stosunkowo popularny. Rzadko jednakże się zdarza, by osiągały one aż tak wielkie rozmiary, jak okazy w Dębnie. Dlatego też Wojewódzki Komitet Ochrony Przyrody postanowił uznać je za pomniki przyrody i chronić przed zniszczeniem.
„Kurier Szczeciński” z dnia 13 grudnia 1955 r.
Czy w szczecińskich tramwajach nie da się uniknąć tłoku?
Codzienny szczeciński obrazek: Przystanek tramwajowy. Około setki osób wyczekuje na tramwaj. Wszyscy spieszą się, niecierpliwią, rzucają pod adresem MPK cierpkie uwagi. Wreszcie przyjeżdża oczekiwany wóz. W tłumie nagle ożywienie. Wszyscy rzucają się do wnętrza – wrzask, tłok i krzyk. Obwieszony ze wszystkich stron, przeładowany tramwaj odjeżdża z przystanku.
Ludzie wiszący na stopniach i buforach kulą się z zimna, ale nie opuszczają swych miejsc. Przeważnie nie myślą o tym, że łatwo mogą ich strącić ze stopni przejeżdżające samochody lub tramwaje. Podmuchy wiatru i zimno też nie sprzyjają utrzymaniu równowagi.
A kiedy zdarzy się nieszczęśliwy wypadek, pasażerowie tramwaju komentują go z ożywieniem.
– Wszystko przez ten tłok. Tramwajów mamy za mało, a te które są nieregularnie jeżdżą.
– Gdyby nie tłok, nie jeżdżono by na stopniach i buforach, nie byłoby wypadków. (…)
Tłok to nie tylko wina pasażerów… ale także mała jak na potrzeby Szczecina ilość wozów tramwajowych. Gdyby jeszcze były nowe i solidniejsze. Przeciętny wiek kursujących po Szczecinie tramwajów przekracza 60 lat. Staruszkowie pamiętają obie wojny światowe – jeżdżą na linii 4 i 3 i innych, są niepakowne, obliczone zaledwie na 60 do 70 pasażerów. (…)
W najbliższym czasie otrzymamy z Warszawy 17 wozów motorowych i to powinno poważnie uzdrowić sytuację tramwajową. Po otrzymaniu tych wozów na wszystkich liniach wprowadzimy ruch 5-minutowy, nie będzie więc długiego wyczekiwania na przystankach. (…)
„Kurier Szczeciński” z dnia 13 grudnia 1955 r.