Siedziba sztabu 12. Szczecińskiej Dywizji Zmechanizowanej przy ul. Zaleskiego. Ludzie w mundurach i przerażona kobieta prosząca o pomoc dla niepełnosprawnego męża, który na inwalidzkim wózku - w mroźny poranek - utknął w zewnętrznej windzie, zaledwie 30 cm nad ziemią.
Państwo Lewandowscy mieszkają przy ul. Spółdzielczej, niespełna 100 metrów od siedziby szczecińskiej „12". Pan Roman zwykle pracuje zdalnie, ale akurat w poniedziałek musiał osobiście się stawić w firmie.
- Na wyjściu z domu mam do pokonania trzy wysokie stopnie. Dlatego korzystam z zewnętrznej windy. Żona wystawiła przystawkę elektryczną do mojego wózka inwalidzkiego. Już zjeżdżałem, gdy winda się zacięła. Mróz był wtedy siarczysty, winda ani drgnie. Była godz. 6.30, a wokół żadnej żywej duszy. Poprosiłem, żeby żona podeszła do sztabu 12. Szczecińskiej Dywizji Zmechanizowanej przy ul. Zaleskiego. Przecież mamy do niego tak blisko - wspomina pan Roman.
Utknął w windzie zaledwie 30 cm nad ziemią. Potrzebna była pomoc przynajmniej dwóch rosłych mężczyzn, aby pana Romana uwolnić z „pułapki".
- Pobiegłam. Przed
...