Wychudzony, półnagi, wyziębiony mężczyzna leżał na podłodze owinięty w brudne szmaty. Miał dreszcze - taki widok w jednym z pustostanów przy ul. Glinianej w Szczecinie zastali strażnicy miejscy. Podejrzewając, że ten człowiek może być w stanie hipotermii, na miejsce wezwali pogotowie ratunkowe.
Sytuacja miała miejsce we wtorek w godzinach porannych. Dwoje osiedlowych strażników sprawdzało znane im koczowiska, m.in. na Pomorzanach. W jednym z kontrolowanych pustostanów strażnicy zastali wstrząsający widok - wyziębionego półnagiego mężczyznę w średnim wieku, który leżał na podłodze. W czasie oczekiwania na ratowników próbowali z nim rozmawiać, ale kontakt słowny i logiczny był bardzo zaburzony. Warunki, w jakich przebywał, były skrajne.
- Bezdomny był całkowicie zdezorientowany, nie wiedział, gdzie jest, jaki jest dzień, nawet rok - opowiada Joanna Wojtach, rzeczniczka prasowa Straży Miejskiej. - Mówienie sprawiało mu wielką trudność, co mogło wskazywać na zaburzenia świadomości i schorzenia o podłożu neurologicznym. Mężczyzna nie miał żadnych dokumentów, podanych przez niego danych dyżurny Straży Miejskiej nie był w stanie w żaden sposób zweryfikować, by ustalić jego tożsamość.
Oczekując na pomoc medyczną, strażnicy udzielili mu pierwszej pomocy przedmedycznej i cały czas monitorowali jego funkcje życiowe.
- Po przybyciu na miejsce zespół ratownictwa medycznego potwierdził podejrzenia patrolu SM dotyczące hipotermii, temperatura ciała poszkodowanego wynosiła 29 stopni - mówi Joanna Wojtach. - Po udzieleniu niezbędnej pomocy medycznej ratownicy zabrali mężczyznę do szpitala na Pomorzanach. Oznajmili strażnikom, że gdyby nie ich pomoc i czujność osoba ta nie dożyłaby następnego dnia. (K)