Inaczej mówiąc, należy poprzez mnogość czysto dekoracyjnych reform odwrócić uwagę ludu od istoty rzeczy. Czyli od faktu, że w prawdziwej sferze władzy wszystko zostanie po staremu. Skąd my to znamy?
Podobny model społecznego przełomu stanowił wszak nasz Okrągły Stół, o którym dziś mówi się, że był starannie przygotowywany już na początku lat osiemdziesiątych.
Wicepremier Mateusz Morawiecki, działający jak dotąd z dużym rozmachem na polu fiskalnym, rzucił bardzo efektowny pomysł uczynienia z całego terytorium Polski specjalnej strefy inwestycyjnej, potocznie mówiąc „raju podatkowego”.
W dotychczasowej praktyce z takich stref korzystały przede wszystkim wielkie przedsiębiorstwa zagraniczne. Teraz takie same ulgi podatkowe mają objąć średnie i małe firmy polskie. Z punktu widzenia praktyk ostatniego 27-lecia jest to istotny przełom.
Warto jednak przypomnieć, że uchwalona w 1988 roku, a więc jeszcze za „komuny”, ustawa autorstwa ministra Mieczysława Wilczka dawała wszystkim przedsiębiorczym Polakom szansę prowadzenia działalności gospodarczej,* nie ograniczonej żadnymi koncesjami!
Te ostatnie, wraz z karygodnym uprzywilejowaniem zagranicznych podmiotów, wprowadził Leszek Balcerowicz, w istocie pogromca polskiej gospodarki i dobroczyńca zachodnich koncernów.
Aktywiści partii rządzącej Polską działają jak zdyscyplinowani żołnierze wykonujący rozkazy dowództwa. W przypadku przegłosowywania ważnych ustaw jest to niezbędne. Niestety, tę dyscyplinę zachowują, tłumiąc samodzielne myślenie, np. negując wszystko co udało się osiągnąć Polakom między 1945 a 1989 rokiem. Zatem reformę Wilczka – w ówczesnych warunkach wręcz epokową – próbują zamilczeć, wykpić jako „komuszą”.
Natomiast znawca ekonomii i finansów, jakim jest bez wątpienia wicepremier Morawiecki, jako dyrygent reform w polskiej gospodarce, ustawy Wilczka lekceważyć nie może, na odwrót – powinna być dla niego wzorem.
Polska jako kraj niskich podatków to perspektywa kusząca i warta starań, lecz dziś krępują nas przepisy Unii Europejskiej – wspólnoty rządzonej z Berlina i Paryża.
Podjęta przed dwoma laty próba zarządzania Polską z Warszawy spotyka się z narastającym protestem mocarstw zachodnioeuropejskich. Niestety – zagranicę przeciw interesom państwa polskiego wspiera więcej niż jedna czwarta polskich obywateli. Natomiast połowa dorosłych mieszkańców w ogóle nie uczestniczy w życiu politycznym. Zapewne część z nich to ludzie, których może obudzić realna szansa na założenie małego biznesu. Tak jak zadziałała ustawa Wilczka w ostatniej fazie Peerelu (nim zdławił to Balcerowicz). W tym aspekcie historia mogłaby się powtórzyć…
Janusz ŁAWRYNOWICZ
*w efekcie powstało 5,5 mln miejsc pracy, a małe i średnie firmy zaczęły wytwarzać 2/3 PKB.
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.