Tytułowe słowa to liczebniki znaczące ‘jeden i pół drugiego’ oraz ‘jedna i pół drugiej’. Ich wyjątkowość polega na tym, że jako jedyne liczebniki ułamkowe przybierają formę zależną od rodzaju rzeczownika, z którym się łączą. Półtora określa rzeczowniki męskie i nijakie: półtora chleba, półtora pola, a półtorej łączy się z rzeczownikami żeńskimi: półtorej bułki, półtorej godziny.
Półtora to bardzo stara forma słowna, która powstała z połączenia wyrazów pół wtórego, czyli pół drugiego. Liczebnika wtóry już nie używamy, chociaż ukrywa się jeszcze w takich słowach, jak wtorek ‘drugi dzień tygodnia’, wtórować, powtórzyć, powtarzać, powtórzenie. Na przestrzeni wieków półtora przybierało różną postać: połtora, putora, pułtora, półdruga. Z formy półtora wyodrębniła się forma półtory, która łączyła się z rzeczownikami żeńskimi: półtory kwarty araku. Tak więc półtora i półtory, dzisiejsze półtorej, mają bardzo długą historię, a chociaż ich postać graficzna się zmieniała, to formy rodzajowe były stałe.
Dlaczego nam się to dziś tak boleśnie pomieszało, że zewsząd słychać „półtorej roku”? Dlaczego straciliśmy pewność w stosunku do tych liczebników? To tak jakbyśmy mówili: dwie kapelusze i dwa chustki. Prawda, że boli?
O właściwe użycie liczebników półtora i półtorej bardzo emocjonalnie apeluje poeta Marcin Zegadło na swojej facebookowej stronie: „ Kochani. Ja nie chcę nikogo ranić. Ale nie mówi się „półtorej roku” tylko „półtora roku”. (…) Ja wiem, że polszczyzna to jest żywioł, ale są jakieś granice. Jeśli przekraczacie je tym „półtorej roku”, stajecie po stronie podszytej głupotą mody na nie wiadomo co. Dwadzieścia lat temu wszyscy „półtora roku”, a dzisiaj niespodziewane „półtorej”. (…) Ogarnijcie temat, bo tego się nie da słuchać. Nikogo nie chciałbym obrazić, ale serio, nie słyszycie, że to jednak idiotycznie brzmi, że do rzeczownika w rodzaju męskim przyklejacie to wasze cokolwiek żałosne „półtorej” w rodzaju żeńskim jednak?”.
Dobitniej nie umiałabym tego powiedzieć! Bo choć staram się rozumieć mechanizm wielu błędów, to „półtorej roku” naprawdę razi! Zwłaszcza gdy słyszę, że ci, którzy wcześniej mówili półtora roku, teraz z upodobaniem powtarzają półtorej i półtorej… Chyba to rzeczywiście przejaw mody językowej, ale równie nieuzasadnionej jak moda na bynajmniej w opacznym znaczeniu: „Mnie się to bynajmniej podoba”. Nawet trudno ten błąd sprostować, bo nie wiadomo, czy mówiącemu chodzi o to, że mu się coś przynajmniej podoba, czy wprost przeciwnie, że mu się wcale nie podoba.
Ale teraz bynajmniej nie chodzi o właściwe użycie tej partykuły, tylko o poprawne łączenie liczebników półtora i półtorej. Łączmy półtora z rzeczownikami męskimi: półtora roku, a półtorej z rzeczownikami żeńskimi: półtorej godziny! Dla dobra naszej pięknej polskiej mowy uprzejmie proszę wziąć sobie ten apel do serca…
Ewa Kołodziejek