Joachim Brudziński jest wierny w polityce i w miłości. Bardzo dobrze gotuje. A jak ma tylko wolny czas, to zajmuje się dwoma córkami i Ignasiem, nowo narodzonym synem. Co jeszcze Arletta Brudzińska, żona wicemarszałka Sejmu, zdradza w wywiadzie dla tygodnika Wprost?
Żona Joachima Brudzińskiego, z którą obecny wicemarszałek Sejmu związał się, gdy studiowała polonistykę na Uniwersytecie Szczecińskim, opowiada w wywiadzie dla tygodnika Wprost o ich życiu prywatnym i o polityce.
„Joachim to typ człowieka, który ma grubą skórę i duży dystans do tego, co robi. Jest odporny na stres i niezdrowe emocje” - czytamy we fragmencie. Pani Arletta przyznaje, że mąż ma twardy charakter i to jest cecha, która jej się podoba. Jednocześnie dodaje, że „prywatnie Joachim jest ciepłym, serdecznym człowiekiem” i ma duże poczucie humoru. Przyznaje, że w młodości mąż nie był aniołkiem, ale nie był też typem rozrabiaki i chuligana.
Na pytanie, czy nie bała się, że w każdym porcie będzie mieć inną dziewczynę (Brudziński kiedyś był marynarzem), pani Arletta odpowiada: „Nie. Tego się nie bałam. To zdecydowanie nie taki typ człowieka. Jest tak samo wierny w miłości, jak i w polityce. Jedna kobieta, jedna partia (śmiech)”.
Rozmówczyni zaprzecza, jakoby rodzinnie porzucili nasz region, kiedy mąż został sekretarzem generalnym PiS. „Nigdy się ze Szczecina nie wyprowadziliśmy. Tu mamy mieszkanie, jesteśmy zameldowani i płacimy podatki. Mąż musiał się przenieść do Warszawy, bo funkcja sekretarza generalnego, którą pełnił wymagała od niego, by spędzał większość czasu w stolicy. Do Szczecina przyjeżdżał w weekendy. A wtedy mieliśmy dwójkę małych dzieci. Dziś mamy już trójkę. Takie życie na odległość nie miało sensu. Dlatego czasowo przenieśliśmy się do Warszawy, jednak wolny czas zawsze spędzamy w naszym szczecińskim domu” - opowiada. - „Żartujemy, że nasz syn Ignaś (dwumiesięczny - red.) urodził się na obczyźnie” - dodaje Arletta Brudzińska.
Żona wicemarszałka Sejmu dobrze wypowiada się też o prezesie Jarosławie Kaczyńskim. Uważa, że prezes PiS jest ciepłym, miłym, szarmanckim człowiekiem. „Jest prawdziwym erudytą, co słychać w jego wypowiedziach (...). To strasznie przykre, że jego odbiór jest zupełnie inny. Robią z niego zajadłego człowieka. To nieprawdziwy obraz. Myślę, że wynika on z nagonki” - czytamy.
Z kolei na pytanie, czy Joachim Brudziński zastąpi kiedyś prezesa Kaczyńskiego (mówi się, że może być przyszłym liderem PiS - red.), odpowiada: „Ani ja, ani Joachim nie mamy takich ambicji. Nie jestem jakąś lady Makbet, która chciałaby, żeby mąż za wszelką cenę zrobił wielką karierę”.
(masz)
fot. Robert WOJCIECHOWSKI