Niedziela, 22 grudnia 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Wstrząsająca historia Krystiana Rudnickiego

Data publikacji: 02 września 2016 r. 11:12
Ostatnia aktualizacja: 07 września 2016 r. 13:50
Piłka nożna. Wstrząsająca historia Krystiana Rudnickiego
 

22-letni Krystian Rudnicki zapowiadał się na bramkarza wysokiego formatu. Z Chemikiem Police wywalczył mistrzostwo Polski juniorów młodszych, następnie z Pogonią brązowy medal mistrzostw Polski juniorów, trafił na treningi do pierwszej drużyny, następnie został wypożyczony do II-ligowego Kluczborka. Tam bił kolejne rekordy bez puszczonej bramki, trafił do młodzieżowej reprezentacji Polski, zadebiutował w niej w oficjalnym meczu.

Dziś zmaga się z chorobą. Od pięciu miesięcy spędza czas między łóżkiem szpitalnym, przychodniami, laboratoriami, badaniami i oczekiwaniami na kolejne lekarskie diagnozy. Krystian Rudnicki miał podejrzenie białaczki, cierpi na anemię aplastyczną, leczenie białkiem króliczym ATG nie przyniosło efektów.

Potrzebny będzie przeszczep szpiku kostnego. Piłkarz jest jednak dobrej myśli. Wierzy, że wszystko zakończy się pomyślnie. Mało tego, nie zrezygnował z marzeń o karierze piłkarskiej. Wciąż liczy, że uda mu się wrócić na boisko, choć dziś nie może być o tym mowy. Jest cierpliwy.

– Wszystko zaczęło się przed meczem z GKS Katowice 12 marca – opowiada Krystian Rudnicki. – Na moim ciele pojawiały się jakieś czerwone plamki, krwinki, wypryski. Trochę mnie to zaniepokoiło, ale nie panikowałem. Zagrałem w meczu, ale po spotkaniu źle się poczułem, byłem słaby, spałem 12 godzin, co mi się wcześniej nie zdarzało. Po dwóch dniach wszystko jednak wróciło do normy, ale we wtorek dostałem krwotoku z dziąseł. Poszedłem do dentysty, ale on przez godzinę nie był w stanie tego krwotoku zatamować. Mówił mi, że zwykle trwa to kilka minut. Wtedy po raz pierwszy się przestraszyłem. Stomatolog powiedział, że to może mieć związek z krzepliwością krwi. Zdałem sobie sprawę, że to nie są żarty. Podczas treningu pojawiały się kolejne krwiaki. Poszedłem do lekarza klubowego, on oddelegował mnie na badania. Okazało się, że mam poniżej 20 tys. płytek krwi, podczas gdy norma wynosi między 150 tys. a 400 tys. Wykryto niską krzepliwość krwi, nastąpiło podejrzenie białaczki. Wszystkie objawy na to wskazywały. Gdy miałem robione badania, to nawet kierowniczka laboratorium zainteresowała się moim przypadkiem. Poinformowano lekarza klubowego i oddelegowano mnie do szpitala do Opola. Natychmiast. Tam kolejne badania. Pobrano mi szpik, okazało się, że mam ciężką anemię aplastyczną. Przyczyną był jakiś wirus.

Nie pomagały sterydy

Krystian Rudnicki spędził w opolskim szpitalu ponad 50 dni. Proces leczenia był taki, żeby najpierw wyeliminować wirus, będący przyczyną anemii aplastycznej. Piłkarzowi podawano leki, a także silne sterydy. Nic nie pomagało. Piłkarz przeniósł się do kolejnego szpitala, tym razem do Wrocławia.

– Okazało się, że potrzebny jest przeszczep szpiku – kontynuuje Krystain Rudnicki. – Miałem robione kolejne badania, na obecność nowotwora. Lekarze potwierdzili diagnozę, że mam anemię aplastyczną. Mam brata i trzy siostry. Okazało się, że ta najmłodsza może być moim dawcą. Jest jednak niepełnoletnia, a przepisy prawa są tak skonstruowane, że mogłaby być dawcą tylko w ostateczności. Przeszedłem zatem kolejną próbę wyeliminowania anemii aplastycznej metodą białka króliczego ATG. Przez pięć dni podawany mi był lek, byłem w izolatce, bo miałem bardzo słabą odporność, przeleżałem tam miesiąc, brałem leki przeciwodrzutowe, szpik miał się odrodzić, ale nie nastąpiło to. Okazało się, że przeszczep jest niezbędny.

Krystian Rudnicki jest już około 60 dni po leczeniu białkiem króliczym. Procedura jest taka, że do 120 dni po leczeniu można oczekiwać efektów leczenia. Przystąpić do przeszczepu można jednak wcześniej. Bramkarz twierdzi, że nie ma żadnego zagrożenia dla jego niepełnoletniej siostry, która ma być dawcą. Szansa, że przeszczep się uda jest zdecydowanie większa, jeżeli dawcą jest ktoś z bliskiej rodziny. Procedury powodują, że trwa to tak długo.

– Cały czas jestem pod ścisłą lekarską kontrolą – mówi Krystian Rudnicki. – Co kilka dni mam robione badania, lekarze sprawdzają, czy hemoglobina drastycznie nie spada. Normą jest 14 tys., a ja najmniej miałem 6,9 tys. Muszę mieć wtedy przetaczaną krew, momentalnie czuję, gdy hemoglobina mi spada, kręci mi się w głowie. Muszę bardzo uważać, prowadzić restrykcyjny tryb życia. Na pewno jest to trudne biorąc pod uwagę, jak żyłem wcześniej. Byłem sportowcem, codziennie trenowałem, a obecnie muszę na wszystko uważać. Wierzę, że to tylko przejściowa sytuacja, że przejdę przez to i powrócę do normalnego życia, do sportu. Bardzo pomaga mi moja dziewczyna Aleksandra. Wspiera mnie przez te cały czas. To dla nas trudny okres, ale dzięki niej udaje mi się jakoś przez to wszystko przechodzić. Wspiera mnie też rodzina, rodzeństwo, mam bardzo duże oparcie z ich strony.

W oczekiwaniu na przeszczep

Krystian Rudnicki ma nadzieję, że w ciągu miesiąca nastąpi decyzja, kiedy będzie przeszczep. Jest na to gotowy, ale zdaje sobie sprawę, że to nie będzie koniec leczenia. Potem będą leki, liczne kontrole i obserwacja, jak organizm sobie z tym radzi.

– Lekarze są dobrej myśli – twierdzi 22-letni mężczyzna. – Uważają, że mam silny organizm, uprawiałem wyczynowo sport i powinienem dać radę. Ja im wierzę i czekam, kiedy wrócę na boisko. Tak, tak, wciąż liczę na to, że wrócę do grania w piłkę.

Od Krystiana nie odwróciła się też Pogoń. Piłkarz był wypożyczony do Kluczborka, a 30 czerwca kończył mu się ze szczecińskim klubem kontrakt. Pogoń postanowiła jednak przedłużyć umowę z zawodnikiem, choć miała świadomość, że ten jest w trakcie leczenia i na pewno przez przynajmniej najbliższy rok nie wróci na boisko. Jest już ostatnim mistrzem Polski juniorów młodszych sprzed pięciu lat, który miał szansę na profesjonalną karierę. Jeszcze z niej nie zrezygnował.

– Na pewno wdzięczny jestem klubowi, że podpisał ze mną umowę amatorską – nie kryje zadowolenia K. Rudnicki. – Mam też zapewnienie, że po dojściu do zdrowia będę objęty opieką lekarską w klubie, będą do mojej dyspozycji fizjoterapeuci i inni lekarze. Podczas rehabilitacji nie zostanę sam. To dla mnie dziś najważniejsze i za to dziękuję.

Prognozy są takie, że musi minąć przynajmniej rok od przeszczepu, zanim organizm będzie mógł zacząć przystosowywać się do nowych obciążeń. Przed Krystianem Rudnickim zatem jeszcze daleka droga, ale też świadomość, że najgorsze ma już chyba za sobą.
©℗ Wojciech Parada

Fot. R. Stachnik

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

JulkA
2016-09-07 13:49:58
Więcej wiary wszystko się ułoży pzdr😉
rubens
2016-09-06 05:18:09
Krystian, jestes dzielnym i odwaznym facetem, na pewno dasz rade a Twoja ambicja i motywacja oraz walka z samym soba pozwola wyjsc Tobie z tego marazmu i ponownie stac sie dobrze zapowiadajacym sie sportowcem. Tutaj rowniez poklony kieruje ku Pogoni za jej sportowa postawe.
Jarecki
2016-09-03 01:07:42
Trzymaj sie brachu jestem potencjalnym dawcą szpiku o wielu lat,szkoda że nie Twoim bliźniakiem genetycznym. Pozdrawiam i trzymam kciuki P.S Ja też dawno temu grałem w Kluczborku 💪💪💪
dr_gęsty
2016-09-02 22:23:53
hormon EPO, wit. K2 i zastrzyki z wit. B12, ale końskie dawki, a nie takie przepisywane przez lekarza i chłop wraca do zdrowia w miesiąc, ale to było trzeba zrobić na początku...
...
2016-09-02 19:20:42
Brawa dla Pogoni Szczecin się należą ,że nie zostawili chłopaka w chorobie .Powrotu do zdrowia Krystian .Będzie dobrze ,jestes młody odrobisz ten stracony rok i powrócisz z wielkim hukiem miedzy słupki ...jeszcze zrobisz kariere w ekstraklasie !! Powodzenia
jk
2016-09-02 15:35:37
@Szpital, a umiesz ty czytać, czy tylko przeglądasz literki? 1. Nie kontuzja, a ciężka choroba 2. Kontrakt jest amatorski, więc na pewno nie milionowy. A Pogoni chwała, że młodemu piłkarzowi w trudnej chwili podała rękę. Trochę więcej empatii może by ci się przydało?
Szpital
2016-09-02 12:57:55
Niestety, kontuzje nie mogą być usprawiedliwieniem wielomilionowych kontraktów dla piłkarzy, bo zwykły pracownik fabryki też może je mieć, a zarabia nawet tysiąckrotnie mniej.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA