Piłka nożna. Grosicki wystawiony do wiatru

 

28-letni wychowanek Pogoni Szczecin Kamil Grosicki jednak nie podpisał umowy z angielskim Burnley. W środę wszystko wskazywało na to, że tak się stanie.

Anglicy zgodzili się zapłacić 8 mln euro, piłkarz opuścił zgrupowanie reprezentacji, wsiadł w prywatny samolot i udał się do Manchesteru, żeby podpisać 3-letnią umowę. Ostatecznie jego klub Stade Rennes nie zdecydował się sprzedać piłkarza.

Burnley początkowo oferowali 6 mln euro, Francuzi chcieli 8 mln euro, więc kupujący szybko zgodzili się na wyższą sumę odstępnego. Później jednak w negocjacjach nastąpił pat, kluby nie doszły do porozumienia, wystąpiły rozbieżności, powstały nowe okoliczności, a efektem tego piłkarz wrócił na zgrupowanie reprezentacji w nocy bez nowej umowy.

Dla niego to duże rozczarowanie. Z zamiarem opuszczenia Rennes szykował się już od pół roku. Spodziewał się, że po udanych dla niego mistrzostwach Europy otrzyma dobrą ofertę i propozycja z klubu angielskiej Premiership na pewno taką była. Nigdy wcześniej żaden były piłkarz Pogoni Szczecin nie trafił na boiska Premiership, trudno jest tam dostać się nawet obecnym reprezentantom.

Grosicki cały poprzedni sezon pełnił rolę dublera, a mimo to zakończył go z dziewięcioma zdobytymi golami i czterema asystami. Również obecny sezon rozpoczął od ławki rezerwowych. Wielokrotnie publicznie przyznawał, że chciałby opuścić Francję, że nie czuje się w tym kraju z bezpiecznie.

Stade Rennes wykupiło Grosickiego z tureckiego Sivasspor 2,5 roku temu za kwotę 800 tys euro. Francuski klub nie należy jednak do ubogich, wiosną przedłużył umowę z Grosickim do 2020 roku i nie musiał koniecznie sprzedawać swojego piłkarza tylko po to, by podreperować swój budżet.

To jednak rzadkość i przypadek absolutnie bez precedensu, że piłkarz pełniący rolę głównie rezerwowego nie zostaje sprzedany, choć oferuje się za niego aż 8 mln euro i jest to ostatni dzień okienka transferowego. (par)

Fot. twitter