Sobota, 27 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Szkoda tylko Emila

W Sylwestra strażnicy gminni zrobią kierowcom ostatnie zdjęcia przy użyciu fotoradarów. W Nowy Rok straże gminne i miejskie stracą uprawnienie do karania za wykroczenia zarejestrowane tego rodzaju sprzętem. Wiele z nich straci też rację bytu, bo obsługa fotoradarów to bardzo często jedyne zadanie gminnych strażników. Albo zajmą się dbaniem o porządek w gminach, albo stracą zajęcie. Muszą stracić, bo ich gminy utracą istotne źródło łatwego dochodu i nie będą już mieć za co utrzymywać strażniczej armii.

Jakoś nie widać wielkiego poruszenia społecznego z powodu odebrania strażnikom gminnym ich ulubionych zabawek. Nie zanosi się z tego powodu na manifestacje uliczne. Zapowiedź władz kilku gmin z północnej Polski, że skierują do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadania ustawy odbierającej strażnikom fotoradary pod kątem zgodności z Konstytucją, należy traktować jako objaw poczucia humoru w sytuacji dla strażników mało komfortowej. TK ma, jak wiadomo, parę ważniejszych spraw na głowie, ale wniosek z powagą rozpatrzy. Mało prawdopodobne, żeby doszukał się niekonstytucyjności w zabronieniu strażnikom siedzenia w krzakach z fotoradarami.

Otwartą kwestią jest, czy zabranie strażnikom wspomnianego wyżej sprzętu pogorszy stan bezpieczeństwa na drogach. Oni sami zapowiadają po 1 stycznia dramat. Mało jednak prawdopodobne, by do niego doszło. Zostaną przecież na drogach stacjonarne fotoradary obsługiwane przez Inspekcję Transportu Drogowego, zaś luka po przenośnych fotoradarach obsługiwanych przez lokalnych szeryfów zapewne zostanie szybko wypełniona przenośnymi urządzeniami policyjnymi. Policja też lubi się wykazać rosnącą statystyką wykrywalności wykroczeń drogowych, a okazja pcha się sama w ręce. 

Dramatu nie będzie też z innego powodu: generalnie ostatnio jeździmy spokojniej i ostrożniej. Przybywa dróg dobrej jakości, dużo łatwiej stracić prawo jazdy za agresywną jazdę, poza tym chyba robi się powoli moda na kulturę na drodze. Kto dużo jeździ po kraju, musi przyznać, że jeździ się bezpieczniej. Nagłe zniknięcie kilkudziesięciu gminnych fotoradarów nic tu nie zmieni.

Jedyne, co mnie martwi, to przyszłość sympatycznego pana Emila, który bawił Polskę swoimi filmami o gminnych stróżach strzegących porządku i strzygących kierowców swoimi fotoradarami. Kończy się pewna epoka w polskim filmie dokumentalnym.