Sobota, 20 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Uchodźcy nie po raz pierwszy

Już wiadomo, że Polska podobnie jak inne kraje UE da schronienie uchodźcom politycznym z południa. Zachodniopomorskie nie pierwszy raz otwiera wrota przed ludźmi, których z własnego kraju wygnała polityka i wojna.
Pamiętam dobrze, choć było to prawie 60 lat temu, gdy jako 10 latek przyjechałem do Polic i tam zetknąłem się z ludźmi, którzy różnili się od nas mową i ubiorem. Na osiedlu IV mieszkało wiele rodzin Greków i Macedończyków. Na osiedlowych piaskach bardzo sprawnie wyrastały niewielkie ogródki warzywne, a nawet pojawiały się kozy. Młodzi szybko znajdowali wspólny język. Nasi zagraniczni koledzy pytani, jak się w Polsce znaleźli, odpowiadali, że marszałek Rokossowski przywiózł ich na sztandarze. To brzmiało dla nas tajemniczo, bo nie wiedzieliśmy nic o przegranej wojnie domowej w Grecji, na skutek czego kilkanaście tysięcy komunistów i ich sympatyków znalazło się w Polsce. Na osiedlu IV mieszkały rodziny uchodźców, zaś na V osiedlu były duży dom dziecka, nazywany przez nas „greckim", bo dla nas Grecy i Macedończycy, byli jakby tym samy narodem.

Miałem wielu kolegów, starszych i młodszych, a niektórych później w latach studenckich spotykałem w Szczecinie, m.in. w klubie „Pinokio". Kostas był szefem zespołu, który wprowadzał nas w oryginalną muzykę południa i w klimaty z Greka Zorby. Potem Kostas Tzokas stał się wielki i wraz z Eleni rozpoczął ogromną karierę. Nieraz myślałem, gdzie podziali się Surlewski i Kaciamakis. Może też zrobili kariery? Z biegiem lat wielu wychowanych w Polsce uchodźców rozpierzchło się po Europie i świecie.

Nigdy nie przychodziło mi do głowy, że Polacy w jakiś sposób robili tamtym przybyszom łaskę. Staram się zrozumieć obawy wobec obecnej fali uchodźców z południa, ale przypominając sobie dawne czasy, nabieram przekonania, że nie trzeba się niepokoić. Bo choć warunki polityczne są zupełnie inne, to sprawa ma wymiar podobny, jest wyrazem ludzkiej solidarności wobec ogromu nieszczęścia. Wtedy byli komuniści i Rokossowski, ale to nie propaganda decydowała o wzajemnych stosunkach między Polakami i Grekami w Policach.