Środa, 24 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Turbogrosika przygoda życia

Kamil Grosicki vel Turbogrosik, wychowanek Pogoni Szczecin, w swoim pierwszym meczu w Premier Leaugue zaprezentował się bardzo, bardzo obiecująco. Wywalczył między innymi rzut rożny, który doprowadził do strzelenia pierwszego gola, a jego nowy zespół, walczący o utrzymanie w lidze Hull City, pokonał wielki Liverpool kierowany przez Jurgena Kloppa.

Transfer Grosickiego to nie jest transfer taki jak inne - to przejście do najlepszej ligi świata. Ligi o niebywałej intensywności, przyciągającej najlepszych na świecie menadżerów, wspaniale opakowanej marketingowo, ligi, w której nie ma drużyn skazanych na mistrzostwo, którą wygrać, jak sezon temu, potrafi kopciuszek taki jak Leicester City. I przede wszystkim: ligi, którą ogląda się z przekonaniem, że walczą w niej nie piłkarskie korporacje, ale romantyczni spadkobiercy świetnych tradycji. To oczywiście złudzenie, ale, jak to w angielskiej kulturze, złudzenie nieodparte. 

Walka o utrzymanie się będzie frapująca. W tej chwili sześć drużyn musi obawiać się spadku, ścisk w dole tabeli jest spory. Gdyby Grosicki przyczynił się do pozostania Hull City w PL, byłby to duży sukces.

Jak duży? Na pewno większy niż strzelenie przez Roberta Lewandowskiemu siedemnastu goli Werderowi Brema czy innemu Eintrachtowi Frankfurt. Sportowa klasa Lewandowskiego jest niezaprzeczalna, ale to, że zdecydował się zostać w Bayernie Monachium, który w Bundeslidze rozgrywa tylko dwa ciekawe mecze - gdy mierzy się z Borussią - jest dowodem na pewien deficyt... charakteru? odwagi? Gra w Premier Leauge byłaby dla niego ryzykiem, ale też olbrzymią szansą, możliwością toczenia efektownych bojów co tydzień, a nie tylko kilka razy w roku. Taką szansę znakomicie wykorzystuje na przykład 35-letni Zlatan Ibrahimovic, pięknie domykając swoją karierę kolejnym golami dla Manchesteru United. 

Robert Lewandowski jest lepszym piłkarzem niż Kamil Grosicki, ale Lewandowskiego w Bundeslidze oglądać nie ma po co, za to przed Turbogrosikiem przygoda życia: najbliższe kilka miesięcy jego kariery będziemy śledzić z wypiekami na twarzy.

Alan Sasinowski