Czwartek, 25 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Skutki awarii

Gazety jednak potrafią opisać rzeczywistość taką, jaka ona jest. Przykład sprzed kilku dni. Jechałem autobusem pośpiesznym na prawobrzeże i czytałem felieton mojej koleżanki, która ze swadą potraktowała temat ostatniej awarii Szczecińskiego Szybkiego Tramwaju i generalnie pewnych wad infrastrukturalnych. Można się śmiać, ale skutki tej usterki, ja oraz liczni współpasażerowie w ciągu kolejnych minut mieliśmy odczuć kilkakrotnie.

Stacja pierwsza: plac Rodła. Następna stacja: Brama Portowa. Wiadomo, na tych przystankach w godzinach szczytu wsiada najwięcej ludzi. Na Wyszyńskiego to już jest walka o miejsce w autobusie, zwłaszcza teraz, kiedy tramwaje na prawobrzeże nie jeżdżą. Podróż w przeludnionym autobusie, nie mówiąc już o lekturze gazety, do komfortowych nie należy. Jedno gwałtowne hamowanie i kilka osób, które akurat nie miały się czego chwycić, leży. To się stało naprawdę!

I to niejedyne przykre wydarzenie. Tego dnia było dość zimno, ale w pojeździe wręcz przeciwnie: skwar, gorąc, duchota. W pobliżu Basenu Górniczego ktoś poprosił o wyłączenie ogrzewania, bo przy tym tłoku i braku powietrza, faktycznie mogło zrobić się słabo. Ludzie nieśmiało zabawili się w głuchy telefon, a kierowca - kiedy informacja już do niego dotarła - uprzejmie posłuchał, a nawet przez chwilę na przystanku zostawił otwarte drzwi wehikułu. Jakoś szczęśliwie i w jednym kawałku dojechaliśmy do tej naszej małej ojczyzny, prawobrzeża. 

Jak państwo widzą, poruszanie się zimą po mieście nie należy do najbezpieczniejszych. Pękają tory, zamarzają chodniki, autobusy nie dość, że przepełnione, to jeszcze spóźnione. Szczęście w nieszczęściu, że przed roztopami nikt nie wpadł na pomysł odśnieżenia i tak już bezczelnie faworyzowanych ścieżek rowerowych! Jak by to wyglądało? Oj wtedy to by się działo na forach... ©℗

Szymon WASILEWSKI