Wtorek, 23 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Normalność mimo wszystko

Kiedy w dzień po zamachach w Paryżu wylatywałem do Francji, znajomi żegnali mnie, jakbym jechał na front. Dreszczyk emocji był, bo przez całą sobotę media atakowały doniesieniami o dziesiątkach ofiar, o stanie wyjątkowym i zamkniętych granicach. 

Lyon. Miasto spore, choć nie gigantyczne. Nafaszerowany wieściami o paryskiej tragedii spodziewałem się policji, wojska, przestrachu w oczach przechodniów, podejrzliwych spojrzeń na ludzi o innej niż biała skórze. 
Nic z tych rzeczy. Ponad tydzień spędziłem w normalnie funkcjonującym mieście. Wojskowy patrol spotkałem tylko na lotnisku, policja tylko drogowa. Żadnych widocznych ograniczeń, żadnych obostrzeń. Oczywiście, nie wiem ilu wśród przechodniów było nieumundurowanych agentów, na pewno nad publicznym bezpieczeństwem czuwano. Ale dyskretnie, bez straszenia mieszkańców i turystów.
Ciekaw byłem stosunku Francuzów do obywateli pochodzenia arabskiego. Przyzwyczajony do cieknącego przez Polskę strumienia niechęci, często wręcz nienawiści do Arabów, z pewnym zaskoczeniem widziałem, że nikt ich nie wytyka palcami, nie ma ostracyzmu ani izolowania, choć ciemnoskórzy mieszkańcy Lyonu wydawali się jakoś mniej widoczni na ulicach. Nie miałem jednak żadnych obaw, kiedy trzy dni po zamachach szliśmy na kolację do arabskiej restauracji. Przemiły wieczór. 
Jedyne wątpliwości, jakie się pojawiły po zamachach, to czy nie odwołać Marathon du Beaujolais, dużej imprezy biegowej, na 12 tysięcy biegaczy. Nie odwołano, ale też nie zamieniono go w bieg chroniony przez czołgi i transportery. Marsylianka na starcie, sporo flag, wiele plakatów z deklaracją: „Francja jest jedna”. A potem zwyczajna, wesoła impreza na 12 tysięcy osób.
Francuzi przepięknie potrafili się zachować po tragedii w Paryżu. Z traumą poradzili sobie po swojemu - po prostu normalnie żyjąc, nie dając się zastraszyć i sponiewierać. I co najważniejsze – bez rzeki nienawiści do ludzi, których z zamachowcami łączyła śniada skóra i pochodzenie. Uczmy się od nich normalności. Na razie Arabów u nas jest niewielu, nie doświadczyliśmy też niczego podobnego do Paryża z 13 listopada. Nikt nam nie da jednak gwarancji, że jedno i drugie się nie zmieni. Uczmy się więc. Zawczasu.