Czwartek, 18 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Czy ślą już wici?

Kolejne rocznice zakończenia II wojny światowej obchodzimy coraz skromniej, bez większych emocji, niemal w zapomnieniu. Wiadomo, czas leczy rany. Czym innym jest jednak pojednanie i wybaczenie, czym innym pamięć, która pozwala społeczeństwom uniknąć powtórki z najokrutniejszej lekcji historii. Pokolenia wyrosłe w latach powojennych dojrzewały w przekonaniu, że trzeba uczynić wszystko, by wojna się nie powtórzyła, że konfrontacja militarna – poza zniszczeniem, cierpieniami, śmiercią – nie niesie żadnych pozytywnych rozwiązań.

Dzisiaj ten dawny przekaz o wojnie jest mniej słyszalny. Wypiera go swoista fascynacja wojną. Rosną pokolenia gotowe chwycić szabelkę w dłoń, by bronić swojego grajdoła. Z szumu informacyjnego rodzi się atmosfera wszechogarniającego zagrożenia. Rosyjskie dywizje stoją na granicy, tłumy imigrantów tylko czyhają na możliwość przedarcia się do Polski, a terroryści umieścili nasz kraj na liście swoich celów. Musimy zatem rozwinąć armię, rozbudować obronę terytorialną, powołać tysiące ochotników pod broń.

Dla wszystkich zafascynowanych wojną ma ona twarz herosów gier komputerowych, w których ma się trzy życia i dwoma warto ryzykować. Wojna ma twarz żołnierzy wyklętych, powstańców warszawskich w postaci wymodelowanej na pomnikowych bohaterów. Wojna wreszcie to miłe dla oka rekonstrukcje historyczne, podczas których nasi zawsze pokonują wroga, a ładne chłopaki w mundurach polują na całusa od ślicznych sanitariuszek.

Zapanowała moda na patriotyzm w jednym odcieniu. Dzisiaj patriotą jawi się tylko ten, kto gotów, choćby w warstwie deklaratywnej, przelać krew za ojczyznę. Na gotowość do poświęceń nakłada się nacjonalizm ze skłonnością do separatyzmu, zamykania granic, negacji Unii Europejskiej, niechęcią do sąsiadów z prawa i lewa.

Zmierzamy w niebezpiecznym kierunku. Stąd moje pytanie: czy wici już rozesłane?