Piątek, 19 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Człowiek na pierwszym planie

Kolega dzieli się ze mną wrażeniami z dłuższego pobytu we Francji. I mówi o tym, że jest pod wrażeniem. I nie chodzi tu tylko o wieżę Eiffla, świetne wystawy i muzea, ale o poziom życia ludzi, którzy nie zarabiają kroci, a np. są kasjerkami w dużych sieciach handlowych. Zarabiają po 1200 euro miesięcznie, czyli jak na francuskie warunki skromnie, ale jest to kwota, która pozwala im się samodzielnie utrzymać. Zapłacić za wynajęte mieszkanie, ubrać się i wyżywić, a nawet pozwolić sobie na małe rozrywki, takie jak kino, teatr czy koncert. O oszczędzaniu, poza niewielkimi kwotami, raczej mowy nie ma, ale ten pułap zarobków jest taki, że można żyć w miarę spokojnie i godziwie. - Którą z naszych kasjerek pracujących w wielkich sieciach handlowych stać na wynajęcie mieszkania, przyzwoite ubrania i jedzenie? - zapytał.

Przy okazji poopowiadał też o Niemczech, które dobrze zna. Tam można spóźnić się z zapłaceniem podatków, VAT-u i innych płatności, ale nie ma mowy o tym, by nie zapłacić pracownikowi pensji. Bo grożą za to naprawdę poważne konsekwencje. Pracownik musi dostać wynagrodzenie - to rzecz święta. Chodzi tu nie tylko o szacunek dla niego, ale także o gospodarkę. Bo jeżeli ludzie zarabiają i otrzymują wynagrodzenia, to wydają te pieniądze i gospodarka się kręci. - A jak jest u nas? - Jak nie zapłacisz podatku, to zasypią cię karami i zatrują życie, ale jak przez pół roku nie zapłacisz załodze, to mało to kogo obchodzi. Oczywiście poza tymi, którzy nie dostali pensji i nie mają za co żyć.

Kolega zastrzegł przy tym, że nie chodzi mu tylko o pokazanie gdzie my, a gdzie oni, ale o zwyczajne ludzkie poczucie bezpieczeństwa. I tym razem podał przykład krajowo - zagraniczny. Jego szkolny kompan przez prawie dwadzieścia lat pracował w straży miejskiej. A po pracy dorabiał gdzie się dało. Mimo to miał sporo długów, spłacał kredyty i szybko się postarzał. - Jak go zobaczyłem po latach, to wyglądał jak sześćdziesięciolatek, a ledwie przekroczył czterdziestkę. W końcu zdesperowany wyjechał do Norwegii, gdzie pracuje jako zwykły elektryk. Widziałem go ostatnio w kraju, bo przyjechał na urlop. Nie mogłem uwierzyć, bo bardzo... odmłodniał. Zapytałem go o to, co robi po pracy. I tu też ogromne zaskoczenie. Bo, okazało się, że gra w tenisa i pływa w morzu, w piankowym kostiumie, jak wszyscy Norwedzy. - Dlaczego o tym opowiadam? - Może to dziwne, ale po takich wyjazdach uświadamiam sobie prostą prawdę, że najważniejszy jest człowiek...