Sześć lat toczy się postępowanie przeciwko Tomaszowi L., który jest oskarżony o to, że zniszczył drewniany krzyż stojący na pl. Grunwaldzkim w Szczecinie przy tablicy pamiątkowej ku czci opozycjonistów poległych po 1945 r. i przy maszcie, na który co roku podczas uroczystości wciągana jest flaga narodowa. Oskarżony twierdzi zaś, że „konstrukcja budowlana” stała tam nielegalnie, a on jako ateista chciał ją tylko przestawić w inne miejsce, bo przestrzeń publiczna, jaką jest plac, powinna być pozbawiona symboli religijnych. „Konstrukcja w kształcie krzyża” rozpadła mu się jednak w dłoniach.
Do zdarzenia doszło w nocy z 17 na 18 stycznia 2016 r.
Oskarżony tłumaczy, że odprowadzając swoją przyjaciółkę po kolacji i spożyciu dwóch piw, postanowił przesunąć „konstrukcję budowlaną”, o której miał wiedzę, że stoi tam nielegalnie. Jako ateista (a od niedawna także apostata) stwierdził, że plac Grunwaldzki nie jest miejscem dla symboli religijnych. Podniósł drewnianą konstrukcję, która, jak się okazało, nie była w żaden sposób przymocowana do podłoża, a jedynie drutem do masztu, na którym wieszano flagi narodowe.
– Nie miałem przy sobie żadnych narzędzi ani lin, moim zamiarem nie było niszczenie niczego – zapewnia oskarżony. – Ale ta konstrukcja stwarzała zagrożenie, a tam wolny czas spędzają rodziny z dziećmi. Naprawdę niewiele brakowało, by spróchniała konstrukcja rozpadła się przypadkowo w trakcie zabawy dzieci i doprowadziła do nieszczęścia.
Inaczej wynika z policyjnych notatek. Jak twierdził przesłuchiwany w czwartek były już funkcjonariusz, samego upadku krzyża nie widział. Skupiony był na prowadzeniu radiowozu. Jednak z jego zapisków wynika, że oskarżony na widok policjantów odrzucił drewniane elementy, był wulgarny i agresywny, ostatecznie zaś sporządzono wobec niego wniosek o ukaranie do sądu z 2 artykułów: za używanie słów wulgarnych i zaśmiecanie terenu. W późniejszych zeznaniach (a część świadków zeznawała już po 7-8 razy) pojawia się coraz więcej nieścisłości. Natomiast sam oskarżony twierdzi, że nie otrzymał mandatu, nie toczyło się przeciwko niemu żadne postępowanie, a w późniejszych protokołach nie ma już mowy o jego wulgarnym czy agresywnym zachowaniu. Nie odwieziono go też do izby wytrzeźwień ani nie użyto środków przymusu bezpośredniego, czyli np. kajdanek.
Tomasz L. nie stawiał się na wcześniejsze rozprawy, nie miał takiego obowiązku. Wyrokiem sądu pierwszej instancji sprawca został uniewinniony. Jednakże w wyniku wniesionej apelacji uniewinniający wyrok został uchylony i sprawa trafiła do ponownego rozpoznania. Wyrok zaskarżyło m.in. Stowarzyszenie Fidei Defensor.
Oskarżony złożył wniosek o kolejne przesłuchanie świadków, w tym biegłego, który oceniał fatalny stan krzyża na podstawie zdjęć. Oskarżyciel posiłkowy oprotestował te wnioski. Ostatecznie sąd zapozna się ze zgromadzonym materiałem dowodowym, a o wynikach strony zostaną powiadomione. Następne posiedzenie w tej sprawie zaplanowano na 31 marca. ©℗
Tomasz TOKARZEWSKI