Mirosław Rodziewicz z Gryfina chce spełnić swoje marzenie – wyruszyć w podróż dookoła Polski. Objechać kraj wzdłuż granic, a trasę tę pokonać motorem. Ta zwyczajna informacja nabiera zupełnie innego znaczenia, gdy dodamy, że wyprawę tę motocyklista zamierza odbyć w przerwie pomiędzy dwiema kolejnymi dawkami chemii.
Na początku kwietnia br. gryfinianin przeszedł planowaną wcześniej operację. Przed samym zabiegiem u pacjenta wykonano jeszcze kilka specjalistycznych badań.
– Jedno z nich wykazało, że coś mam na lewym płacie płuca – opowiada gryfinianin. – To był szok, ale to uratowało mi życie, bo guz był jeszcze operacyjny i miesiąc później został usunięty. Niestety, okazało się, że jest złośliwy. Teraz jestem w trakcie chemioterapii.
Motocykle i jazda na nich to wielka pasja pana Mirosława. Od wielu lat jest właścicielem modelu Yamacha Virago 750. Kiedy o nim opowiada, uśmiech nie schodzi mu z twarzy. Blednie tylko, kiedy wraca temat choroby, ale pojawia się znowu, gdy gryfinianin mówi o celu swojej wyprawy.
– Zależy mi nie tylko na tym, żeby zrealizować swoje marzenie. Nie chcę się dać temu „skurczybykowi”, który mnie zaatakował, będę z nim walczył i chcę wygrać. Chciałbym też, by inni, którzy są w podobnej sytuacji do mojej, nie poddawali się i nie rezygnowali ze swoich marzeń w obliczu choroby – podkreśla mój rozmówca.
Aby jednak pan Mirosław mógł spełnić swoje marzenie – a chce wyruszyć w podróż w połowie lipca i będzie miał ograniczony czas do następnego cyklu chemioterapii, maksymalnie trzy tygodnie – potrzebne jest finansowe wsparcie.
Choroba uniemożliwia mu zarabianie na życie, ponadto leczenie też sporo kosztuje; na razie trzyosobowa rodzina utrzymuje się z jednej pensji. Gryfinianin skromnie wylicza, że to nie będzie duża kwota – na paliwo, noclegi, wyżywienie i ewentualną naprawę motoru, gdyby po drodze zdarzyła się jakaś awaria. Sam podjął już starania o pomoc w zakładach pracy, w których był zatrudniony. Firmom, które zechcą wesprzeć jego wyprawę, obiecuje w ramach podziękowania reklamę logo sponsora.
Osobom prywatnym chcącym udzielić pomocy podajemy nr telefonu bezpośrednio do Mirosława Rodziewicza: 503-719-838.
– Trzeba dążyć do celu, który sobie człowiek wymarzył. Warto spełnić marzenia, no bo jak nie teraz, to kiedy? Trzeba „ścisnąć pośladki” i robić to, co się kocha, do końca. Nie wiadomo, co będzie później, czy będę miał siły, żeby wsiąść na motor. A może będzie tak, że potem będę czuł się dobrze? Trzeba wszystko brać pod uwagę – mówi gryfinianin, dodając ponownie, że chciałby swoją aktywnością dodać otuchy i sił innym chorym, żeby poczuli się lepiej.
Taka postawa to nie nowość w życiu pana Mirosława. Przez wiele lat pomagał innym; teraz sam potrzebuje wsparcia. ©℗
Maria Piznal
Fot. Archiwum