Środa, 24 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Małość, wielkość

Wszystko wskazuje na to, że Lech Wałęsa w latach siedemdziesiątych był tajnym współpracownikiem bezpieki i przez kilka lat donosił na kolegów za pieniądze. Po kilku latach zerwał tę współpracę. Drugi etap: lata osiemdziesiąte. To wtedy Wałęsa dokonywał rzeczy wielkich i chwalebnych - ale nie on jeden, nie on jeden... - to wtedy przeszedł do historii. Po 13 grudnia oparł się komunistom, gdy ci chcieli zmusić go do uczestnictwa w czymś w rodzaju "neo-Solidarności", fasadowej organizacji na usługach reżimu. Potem był czas prezydentury. Mocno dyskusyjny - tak to ujmijmy. A późniejsze lata to już skuteczna permanentna rozbiórka swojego własnego mitu. Lista bzdur, jakie wygadywał Wałęsa, jest nieskończona. Megalomania - bezgraniczna. Jego ostatnie "wyjaśnienia", codziennie inne, a propos sprawy szafy Kiszczaka - też palce lizać.

A więc - i agent, i bohater, i pospolity krętacz, i skuteczny trybun ludowy, i błazen. Postać niejednoznaczna, pęknięta, niewygodna. Nie sposób wciągnąć ją na sztandary, wielką niesprawiedliwością byłoby jedynie potępić i zredukować do TW "Bolka".

Takie to są mniej więcej ramy prawdy o legendarnym przywódcy "Solidarności", byłym prezydencie i byłym donosicielu Lechu Wałęsie - prawdy niezbyt odkrywczej w sumie. Reszta to jazgot propagandystów mających nas za idiotów niegodnych wizji świata innej niż czarno-biała.