W ubiegły poniedziałek, czyli w przeddzień 35. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego w Polsce (27 lat po upadku komuny), usłyszałem z ust Wojciecha Duklanowskiego, członka Związku Osób Represjonowanych w Stanie Wojennym, że dziennikarz „Gazety Wyborczej” jest płatnym pachołkiem – inwektyw pod jego adresem i redakcji, którą reprezentuje, padło wówczas więcej. Przypomnę, że my, dziennikarze, byliśmy w tym momencie gośćmi pana Duklanowskiego, przyszliśmy przed bramę stoczni na jego zaproszenie. Duklanowski obraził wtedy nie tylko Adama Zadwornego. Swoim zachowaniem znieważył wszystkich dziennikarzy obecnych na konferencji prasowej, ja również poczułem się obrzucony błotem. Słowa działacza zdumiały mnie, tym bardziej że zostały skierowane do osoby, która w latach 80. XX w. aktywnie działała w Niezależnym Zrzeszeniu Studentów i była z tego powodu przez ówczesne władze represjonowana!
Konferencję prasową, o której mowa, zwołał Związek Osób Represjonowanych w Stanie Wojennym. Jego przedstawiciele wydali oświadczenie, w którym wyrażali swoje oburzenie, że dzień później – 13 grudnia – środowiska opozycyjne śmiały zorganizować manifestację na pl. Solidarności. Stwierdzili, że te wystąpienia organizują UB-ecy i KOD-owcy – wrzucając jednych i drugich do tego samego worka. Agresję wywołało jednak logiczne pytanie Zadwornego, czy Andrzej Milczanowski, lider stoczniowego strajku zorganizowanego tuż po wprowadzeniu stanu wojennego w 1981 r., reprezentuje komunistów – ogłosił bowiem, że weźmie udział w manifestacji organizowanej pod hasłem „Strajk Obywatelski – grzeczni już byliśmy”.
Za zadanie tego pytania dziennikarz został wyzwany. Dostało się jednak również Andrzejowi Milczanowskiemu. Kazimierz Drzazga, wiceprezes Związku Osób Represjonowanych i jednocześnie członek PiS, stwierdził, że Milczanowski był PRL-owskim prokuratorem (nie dodał jednak, że przestał nim być z powodu działalności opozycyjnej). Powiedział natomiast, że w 1989 r. Milczanowski rozbijał „Solidarność”. Polityk PiS nie zająknął się przy tym, że „Solidarność ’80” założył nieżyjący już Marian Jurczyk.
Politycy PiS i władze Związku Osób Represjonowanych zarzucają zdradę Andrzejowi Milczanowskiemu, Krzysztofowi Jagielskiemu i wielu innym działaczom opozycji antykomunistycznej (również wielu członkom Związku Osób Represjonowanych w Stanie Wojennym), którzy wzięli udział we wtorkowym Strajku Obywatelskim. W ich oświadczeniu czytamy, że środowiska związane z KOD-em, Nowoczesną i Platformą Obywatelską cynicznie wykorzystują rocznicę wprowadzenia stanu wojennego do nagonki na legalną władzę. Wielu z tych, co tak mówią, przez wiele lat narażało swoje życie, przeciwstawiając się władzy i uczestnicząc m.in. w „nielegalnych zgromadzeniach”. Domagali się wówczas wolności słowa, niezależnej prasy i prawa do zgromadzeń. Akurat tego, czego teraz próbują zakazać obecnej opozycji. A tych, co znów walczą o demokrację, nazywają pachołkami. Panowie, budując „nową” Polskę na wzór tej, z którą wtedy walczyliście (czyli na podobieństwo PRL-u), używacie tych samych sformułowań co Wasi dawni przeciwnicy! Kto tu jest komuchem?