Piątek, 19 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Krzyki czarno-białej polityki

Co tu dużo gadać, pojawiły się koszmary, których nie rozwiewa poranne przebudzenie. Po kawie z rzężącego radyjka wciąż dochodzi koncert ni to ujadania, ni to wycia. Ujadają sejmowi lub pozasejmowi partyjniacy, którzy znaleźli się w opozycji, wyją polityczni przyjaciele ludzi odrywanych od zasiedzianych przez lata stołków, i sami odrywani. Krzyk dochodzi ze spółek państwowych i rolniczych instytucji. Wszyscy to "znakomici fachowcy", więc wara pisowskiemu rządowi, który ma "słabe kadry". Hm..., mając przez lata władzę, pieniądze i media nie dorżnęli watahy?

Ostatnio też, jak melodyjka, powraca lapsus słowny Jarosława Kaczyńskiego, który kilka lat temu z sejmowej mównicy stwierdził: "Żadne krzyki i płacze nas nie przekonają, że białe jest białe a czarne jest czarne". Otóż nikt nie spodziewał się (oprócz zapewne prezesa PiS), iż za sprawą „Bolka" okaże się, że z dwoma skrajnymi kolorami monochromatycznymi jest w Polsce tragicznie. Gapię się w ekran i nie wierzę: salonowe autorytety z naiwną zapalczywością lub chłodnym cynizmem (zależnie od ilorazu inteligencji) przekonują, że... czarne jest białe.

Atmosfera chyba raczej zgęstnieje - dochodzi jeszcze wojna totalna Schetyny. Mocne słowa kojarzą się z hekatombą. Z lenistwa wyguglowałem tę wojenkę w Wikipedii i przypomniałem sobie, że taki konflikt prowadzony jest przy "pełnym zaangażowaniu społeczeństwa i pełnym poświęceniu środków gospodarczych, zmierzających do eksterminacji wroga lub uczynienia go niezdolnym do samoobrony". Propagował ją kumpel Hitlera, niejaki Erich Ludendorff. Wojnami totalnymi były III wojna punicka, wojna secesyjna, wojna domowa w Hiszpanii i oczywiście obie światowe. Ale zapewne w "mowie miłości" pana Grzegorza to tylko taka narracja, semantyczna zabawa w celu przywrócenie Polakom... demokracji. A może jednak niebezpieczna wojna, która kosztem niepokojów ma przywrócić PO sens istnienia a Schetynie pomóc przetrwać?

Z tych polskich oparów absurdu wynurza się niekrzykliwa postać pozytywna, którą obserwuje młode pokolenie. To Kornel Morawiecki, fizyk który w młodości napisał doktorat z kwantowej teorii pola. Dziś już starszy pan z piękną kartą opozycjonisty. W III RP przez lata politycznie niedoceniany, na marginesie. Gdy czasem trochę nieporadnie się wypowiada, w słowach odnajdujemy ideały młodości. Wciąż wierzy w pojednanie i nasz kraj. Wierzy, że prawda zwycięży. Chyba marzyciel.