Sobota, 20 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Biznes, polityka czy kabaret

Przedziwna historia: rząd suwerennego państwa doszedł do wniosku, że pewien kontrakt (50 helikopterów za 13,5 miliarda złotych) z pewnym koncernem mu nie odpowiada i zakończył negocjacje. Uznając, że lepiej te miliardy przeznaczyć na rozwój technologii, miejsca pracy i fabryki na miejscu, niż za granicą. Sprawa prosta, business is business. Tymczasem w kraju ("tradycyjnie przyjacielskim") przegranego koncernu zawrzało: „zdrada", „upokorzenie", „policzek", „grubiaństwo" - takie określenia pojawiają się w prasowych „informacjach" o nieudanym biznesie. A prezydent państwa odkłada wizytę z powodu tego „policzka". Strzelił focha. Biznes to jeszcze i polityka czy już kabaret?

Polski rząd wyjaśnia, że oferta Airbus Helicopters „nie zabezpieczała interesu i bezpieczeństwa państwa polskiego". Ale Airbus zapewnia, że zabezpieczała. Zapewnia w liście otwartym, co jest bardzo oryginalną formą negocjacji biznesowych. List otwarty Airbusa można jeszcze poddać pod głosowanie w polskim parlamencie. Albo pod ogólnonarodowe referendum. Francuski koncern miałby spore szanse na dobry wynik. W kampanii, na złość PiS-owi, z pewnością by go wsparli działacze KOD, PO, Nowoczesnej, a może nawet Sławomir Broniarz z ZNP, Krystyna Janda i feministki. Ponadto, skoro mamy do czynienia z „pełzającą aferą helikopterową", można by zorganizować kilka helikopterowych marszów, jednoczących wszystkie proeuropejskie i antyrządowe siły - „aby było tak jak było".