Choć w Szczecinie doprawdy ważnych i pilnych spraw do załatwienia nie brakuje, radni miejscy w nieoczekiwanym pośpiechu, bez dyskusji, niejako z marszu przegłosowali uchwałę o budowie w centralnym punkcie miasta pomnika Lecha Kaczyńskiego.
W tej decyzji radni najwyraźniej zignorowali fakt, że wynik ostatnich wyborów prezydenckich podzielił Polskę na połowę, a większość szczecinian, zdecydowanie popierając grupę od 8 lat trzymającą władzę, monumentu L. Kaczyńskiego po prostu nie akceptuje...
Choć osobiście uważam Lecha Kaczyńskiego za najlepszego, najprzyzwoitszego z prezydentów III RP, powiem więcej - jedynego uczciwego w tym poczcie, to jednak wahałbym się przed nazwaniem go wielkim mężem stanu. W polityce bowiem dobre intencje i patriotyczny zapał nie wystarczą, niezbędna jest skuteczność. W swym dramatycznie przerwanym życiu prezydent Lech Kaczyński okazał się niewątpliwie skuteczny w jednym przedsięwzięciu: poprzez budowę Muzeum Powstania Warszawskiego wskrzesił młodzieńczego ducha patriotyzmu w stolicy - najbardziej cynicznym, kosmopolitycznym miejscu Polski. I tym wzniósł sobie pomnik w sercu kraju. Dla Szczecina, niestety, nic istotnego uczynić po prostu nie zdążył...
Jeśli zaś idzie o samą ideę stawiania pomników, to nie wolno ich budować wbrew odczuciom większości, nawet jeśli wynikają one z niewiedzy lub wprowadzenia w błąd przez nierzetelne media. Natomiast rozsądek i pragmatyka doradzają poczekać co najmniej dziesięć, a najlepiej 20 lat od chwili śmierci człowieka. Z tego dystansu widać lepiej prawdziwe wielkości. Pośpiech tu dobrym doradcą nie jest.
Pamiętamy niezwykłą kampanię prezydencką Andrzeja Dudy. Jego jakże sugestywne przełamywanie budowanych latami podziałów - w imię narodowej zgody dla rozwoju Polski jego jeden wiec w grodzie Gryfa przekonał tysiące szczecinian. Niestety, większości nie zdążył...
I tę rzeczywistość radni miejscy, w tym zwłaszcza członkowie PiS, powinni uszanować, jeśli dorośli do statusu polityka. Czyżby nie zrozumieli dojrzałej, scalającej naród wokół idei sanacji państwa kampanii prezydenckiej Dudy? A może ktoś celowo chce rozbudzić nastrój oporu wobec stopniowo rysującej się perspektywy zmiany? Zniechęcić do niej nawet tych, których swym pojednawczym stylem przekonał nowy prezydent...
Czyż nie lepszą metodą perswazji jest mozolna praca organiczna dla dobra kraju i regionu? A przy okazji próba cierpliwego przybliżania postaci prof. L. Kaczyńskiego w całej jej różnorodności i dramatyzmie?
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.