Przypomnę, że uprawy GMO niszczące przyrodę, bo zabijające bioróżnorodność i zagrażające zdrowiu człowieka, stają są już dziś utrapieniem krajów Trzeciego Świata. W Argentynie, gdzie te uprawy są powszechne, stwierdzono, że w ich sąsiedztwie 40-krotnie wzrosła liczba przypadków chorób nerwowych i oddechowych. GMO są, poza Wielką Brytanią, zakazane we wszystkich dużych krajach Unii Europejskiej, w Grecji i na Węgrzech oraz w Rosji (!)
Fala oburzenia przeszła przez Polskę w 2013 roku, gdy ówczesny rząd, zapewniając o ścisłym zakazie upraw modyfikowanych genetycznie, zezwolił na handel nasionami GMO w Polsce! Niebawem okazało się, że pakiet kontrolny naszej centrali handlu nasionami przejęła firma Cargill, stanowiąca odnogę amerykańskiego koncernu Monsanto, zwanego przez uczonych ekologów Fabryką Śmierci. Ówczesna opozycja oczywiście najgłośniej protestowała przeciw poczynaniom Tuskowej kliki. Co robi dziś, gdy stała się partią rządzącą?
Otóż kilka dni temu posłowie Kukiz ’15
(na szczęście jest mikrogrupka niezależna) ujawnili, że w mroku rządowych gabinetów wykluwa się ustawa o „przepisach określających warunki upraw GMO”. Nowe prawo ma określać, gdzie mogą powstać strefy GMO, i jak powinny być wyizolowane, by nie szkodzić otoczeniu.
Sęk w tym, że uprawy GMO rozsiewają swój pyłek w promieniu 100 km! A zatem raz nieopatrznie wpuszczone w polskie granice, mogą w krótkim czasie zainfekować cały kraj. Byłoby to otwarcie furtki do zagłady.
Rządzący uzasadniają podjęcie prac nad ustawą, unijnym wymogiem takiej regulacji. Niby to formalność, która pozostanie na papierze… Jednak sir Julian Rose – jeden z założycieli Międzynarodowej Koalicji dla Obrony Polskiej Wsi, nie ma wątpliwości, że to efekt nacisków rządu USA – mocarstwa, którym potężny koncern Monsanto współrządzi.
Maleńkie Węgry, znane z twardego oporu przeciw masowej emigracji Muzułmanów, nie mniej stanowczo bronią swej ziemi przed zakusami giganta z Ameryki. Czyżby przywódcy kilkakrotnie większej Polski, wbrew własnej patriotycznej retoryce, gotowi byli otworzyć kraj na skażenie, a polskie rolnictwo pozbawić bezcennej renomy producenta zdrowej żywności? Co na to uczony ekolog prof. Szyszko – minister ochrony środowiska? Czy godzi się na to prezydent Duda, tak wzruszająco mówiący na jasnogórskich dożynkach o ziemi ojczystej i przywiązaniu do niej polskiego rolnika?!
Warto zaznaczyć, że wobec inwazji GMO natura jest bezsilna, a dokonane zmiany nieodwracalne. Prof. Jan Narkiewicz-Jodko powołując się na znanego myśliciela Francisa Fukuyamę – stwierdził, że GMO niesie zagładę ludzkości i obecnych form życia na Ziemi.
Polska w swych dziejach bywała bastionem obrony przed niejedną inwazją. Dziś – w sojuszu z państwami Europy Środkowej (w tym dawnymi demoludami…) – ma szansę postawić tamę niszczycielskiej fali GMO. I szansy tej zmarnować nam nie wolno.
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.