Czwartek, 25 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Czy Schnepf ma rację?

Data publikacji: 2017-03-28 11:00
Ostatnia aktualizacja: 2018-10-19 23:50

Rządzący w Polsce, nieuleczalni miłośnicy Unii Europejskiej wychodzą z siebie, aby rozpad tejże powstrzymać. I zapewniają gorliwie, że nie opuszczą aż do śmierci.* Wyrażają niestety przekonania większości rodaków, karmionych propagandą III RP, że poza Unią tylko Białoruś, goły step i Putin.

Tymczasem b. ambasador RP w USA R. Schnepf w wywiadzie dla gazeta.pl. wyraził wątpliwość, czy po roku 2020 Polska będzie nadal członkiem UE. No, może przetrwa w ramach wspólnego rynku. Rzecz w tym, że normy narzucone przez Brukselę w dziedzinie redukcji CO2 mogą sprawić, że członkostwo w tak rygorystycznym klubie przestanie się nam opłacać. Natomiast zmiana postawy społeczeństwa nastąpi wskutek kolejnych restrykcji, jakie będzie musiała narzucić Bruksela dla ratowania strefy euro.

Ambasador wie, co mówi. Myślę, że uświadamia sobie taki bieg wydarzeń także obecny rząd, choć niedawna niefortunna rozgrywka wokół kandydatury Tuska wydaje się temu przeczyć. Polska – jak każdy normalny kraj – musi mieć w zanadrzu plan awaryjny: wariant B, a nawet C, czyli w razie czego Polexit.

Tymczasem NWO (Nowy Porządek Świata) stopniowo „ogarnia ludzki ród”. Już w ten weekend chcąc nie chcąc musimy przesunąć zegar o godzinę do przodu i przez kolejne siedem miesięcy żyć w narzuconym administracyjnie rytmie czasu zwanym letnim.

Tej dość brutalnej operacji tłamszenia ludzkich przyzwyczajeń poddani są obecnie obywatele ponad 70 krajów świata: cała Unia Europejska, USA, Kanada oraz niektóre państwa Afryki i Ameryki Łacińskiej.

Wolni od tej restrykcji są natomiast Rosjanie, Białorusini i większość Azjatów z Chińczykami na czele.

Pomysł narodził się w XIX-wiecznej Anglii, ale w formie powszechnego regulowania czasomierzy zrealizowany został w Niemczech podczas I wojny światowej i objął tereny przez nie okupowane (w tym ziemie polskie). Aplikacja zmian czasu w Polsce podjęta w 1918 roku trwała tylko rok. Natomiast Niemcy zaczynając w 1939 roku wojnę wprowadzili czas letni w całej strefie okupowanej przez III Rzeszę.

Jak większość niemieckich pomysłów totalitarnych i ten bardzo przypadł do gustu sowietom. W efekcie – od 1945 do 1949 nadal regulowano zegary w myśl zaleceń fuehrera. Potem letni czas wprowadzono w roku 1957, by siedem lat później dopuścić rozsądek do głosu i eksperymentu zaprzestać. Fanatycy postępu przekonali Gierka w 1977 roku, by do regulacji wrócić. Dopiero w stanie wojennym rząd PRL, by uprościć sobie zadanie do końca 1983 roku zrezygnował ze zmian czasu. Niestety, później uległ „postępakom” i jedyną zdobycz „wojny jaruzelskiej” zaprzepaścił.

I na nic chór zdroworozsądkowych głosów, by w imię umiaru, oszczędności sił i środków, przestać molestować wskazówki zegarów, zaniechać bezsensownego wstrzymywania ruchu na kolei i w portach lotniczych. Od 13 lat debatę zamyka oficjalna sentencja: przecież czas zmienia cała Unia.

Obecny schemat zmian czasu UE zatwierdziła do 2020 roku.

Jeśli obawy ambasadora Schnepfa potwierdzą się, za trzy lata Bruksela przestanie nam przynajmniej przestawiać zegarki. I może parę innych drobiazgów wróci do normalności. Jeśli natomiast ślepa miłość nie zagaśnie, Polska zamknie resztę swych placówek za granicą, jako niepotrzebne. I będzie jedna owczarnia i jeden… kanclerz.

*praktycznie wszystkie rządy III RP – PiS, PO, SLD, PSL.

Komentarze

Tomek
2017-03-31 02:58:27
Dwa stany Arizona,Hawaii i 3 terytoria USA American Samoa,Puerto Rico i Virgin Island nie zmieniaja czasu
Karolka
2017-03-30 15:25:29
Bełkot !Może czas na wizytę u psychiatry ?
Jarun
2017-03-28 14:53:55
Rządzi PiS który ma większość w sejmie i zrobi co zechce, a nic nie robi. Proszę mówić wyraźnie ! Rząd pod nadzorem nadkomisarza partyjnego Pierwszego Sekretarza Komitetu Centralnego Partii Prezesa Kwaka (zwanego PiS-em) - Jarosława Kaczyńskiego...itd. Co to ufoludki nami rządzą?

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500