Oczywiście, spodobało mu się, że Polska pod rządami obecnej ekipy broni swej niezależności w ramach Unii. Że odrzuca bezprawne (nieuzasadnione traktatami) mieszanie się Brukseli w sprawy suwerennego państwa, że opiera się jak może akceptacji bredni pod nazwą walki z globalnym ociepleniem, buntuje się przeciw monopolistycznym praktykom Rosji, cicho, lecz skutecznie wspieranej przez „starą Unię”. Wreszcie – podobnie jak nowy przywódca Ameryki – sprzeciwia się masowej imigracji obcych kulturowo ludów muzułmańskich. No i opiera się inwazji ideologicznych toksyn od 1968 roku niszczących cały Zachód – genderyzmu, aborcjonizmu, eutanazji oraz zwyrodniałego ekologizmu (ekoterroryzmu). Przybył bowiem do ostatniego już pewnie w Europie kraju, w którym hasło „Bóg, Honor, Ojczyzna” jeszcze wiele znaczy, aby wspomóc go w budowaniu wspólnoty krajów Trójmorza, 12 średnich i małych państw UE, które Berlin i Paryż skazały na drugorzędność…
W dalekosiężnej perspektywie jednak chce przeciwdziałać ekonomicznej inwazji Chin, które spokojnie i pewnie prą ku roli dominującego mocarstwa w świecie. Rzecz w tym, że Kraj Środka, dzięki demografii, niezawodnej dalekowzrocznej strategii jest po prostu skazany na prymat prędzej czy później. Dziś, osaczony przez potężną flotę USA na morzach świata, buduje lądem szeroki trakt handlowy do Europy – Nowy Jedwabny Szlak. I to Polska ma być centrum tego przedsięwzięcia.
Otóż przywódcy USA chcieliby tę inwestycję największego z konkurentów jakoś powstrzymać, opóźnić. Już w zeszłym roku, wskutek bezceremonialnej interwencji ambasadora USA, rząd RP potulnie (niczym skarcony psiak) skreślił z listy chińskich inwestycji strategiczny Kanał Śląski, łączący Odrę z Wisłą, który Chińczycy mieli sfinansować w 100 procentach! Zyskali na tym Czesi, którzy, jak widać, przed ambasadorem USA nie pękają… Czy tak postępuje rząd „dumnego narodu”, o którym tak pięknie mówił prezydent USA w Warszawie?!
Pochlebne słowa mile łechcą dumę narodową, ale też usypiają czujność. Cieszmy się wspaniałą promocją Polski, ale interesu kraju pilnujmy jak oka w głowie. Trump nie ukrywał, że przyjechał zrobić z nami interes, co musi oznaczać korzyść dla obu stron. Dlatego, wzorem tegoż Trumpa, który – przypomnę – wygrał wybory hasłem „Najpierw Ameryka!”(America First), powiedzmy sobie „Najpierw Polska!” i wszędzie tam, gdzie ów amerykański biznes polityczny koliduje z naszym, polskim – musimy grzecznie, acz stanowczo odpowiedzieć: nie.
Janusz Ławrynowicz
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.