„Kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość, kto rządzi teraźniejszością, w tego rękach jest przeszłość”. Georg Orwell „Rok 1984”.
Ten cytat robi dziś karierę. A że w swej antyutopii opisywał Orwell komunizm (totalitaryzm), który zapanuje nad światem, można rzec, iż historia kołem się toczy.
Z małą poprawką. Powyższy cytat nie dotyczy na razie świata. A tylko jego pewnej części. Traf chciał, że akurat tej, w której żyjemy.
Pozostaje nadzieja, że historia – czasami – toczy się też kołem ratunkowym.
***
Jeśliby sądzić po mediach, tematem, którym żyje dziś cała Polska, jest historia. Z dodatkiem: najnowsza, ewentualnie: współczesna.
Jeśli jednak zważyć, że mowa tu o drugiej wojnie światowej i tuż po, to nie wiem, czy przymiotnik „najnowsza” jest adekwatny. Choć jeżeli wziąć pod uwagę, że to, co zdarzyło się wówczas, dzieje się i teraz, to fakt, mamy do czynienia z historią współczesną. Niestety.
***
Gorączka pomnikowa dotarła i do Szczecina. Szykują się nam (minimum) trzy nowe pomniki. Piłsudskiego, Niepodległości oraz Śruby.
Rozumiem ideę, doceniam patriotyczny zapał, ale odnoszę wrażenie, że to dokręcanie śruby pomnikami świadczy nie tyle o dumie i wielkości, w poczuciu których zamierzamy świętować swe Stulecie, ile o kompleksach i lękach.
Epoki, które dotykała owa choroba – pomnikozą zwana – były zwykle epokami, w których nadbudowa (na cokołach) dominowała nad bazą, czyli zdrową kondycją państwa.
***
Pierwszy z planowanych pomników – zdziwiłby tego, kto stanąć ma na cokole. W swoim słynnym zdaniu, że Polska to obwarzanek – najlepsze, co dookoła – na pewno nie Szczecin miał na myśli. I ani bić się o niego, a choćby tylko spierać się z Niemcami nie zamierzał.
Tak że w Szczecinie na cokole bardziej pasowałby – no cóż – Roman Dmowski.
***
Zdziwiłby się też Piłsudski, że właśnie jego wybierają sobie na patrona politycy odlegli od jego wizji państwa. Prawdę mówiąc, dziwić się tym wyborem powinni i oni.
Zmieniający wiarę rozwodnik z hakami w życiorysie (gdyby dziś kandydował na państwowy urząd, IPN miałby nań sporą teczkę) zapisał się też w historii najbardziej krwawym w naszych dziejach zamachem stanu. Znacznie przekraczającym liczbą ofiar listę, jaką zostawił po stanie wojennym Jaruzelski.
No tak, ale co było (jest) historią, dziś jest (jak już bywało) polityką.
***
Drugi pomnik – trzypiętrowy – orzeł, Matka Boska, krzyż – i trzeci – też w trzech piętrach – śruba z m/s „Solidarność”, arcybiskup Majdański i krzyż – to już przestrzeń, w której idea zdaje się przegrywać nie z faktami, a z estetyką. Sądząc po projektach i ich autorach, czeka Szczecin rewolucja. Artystyczno-urbanistyczna.
Bo to prof. Dźwigaj (ten sam, dzięki któremu Kopernik – w roli Anioła Wolności – niesie tort) śrubę ma na cokole ustawić nie na telewizorze, ale tuż przy nowoczesnych budowlach Centrum Dialogu oraz Filharmonii. Ba! wpadł na pomysł, że ze śruby tryśnie fontanna (bo tam jest fontanna).
Pomysł wytrysnął, ale nie można go zatamować: vox populi jakoś w takich razach nie jest słuchany, a potencjalni krytycy publiczni będą woleli milczeć, by się nie narażać na zarzut nieprawomyślności.
A tak ma marginesie (i na wysokościach). Czyżby ten monumentalizm – w trzy piętra wpisany – miał być jakimś rewanżem na trzech piętrach Trzech Orłów?
***
Premier Morawiecki ogłosił, że Marzec 1968 to nie nasza wina, bo w roku 1968 nie było Polski. Tak więc Żydów wypędził z Polski komunistyczny okupant.
Tymczasem Krystyna Pawłowicz, posłanka, o aktualnej sytuacji w kraju, zaplątanym w konflikt z Izraelem, pisze tak: „V kolumna już bez ograniczeń (…) atakuje kłamliwie i skrajnie nienawistnie i morderczo państwo swego zamieszkania”, a jej przedstawiciele – „podduszając ją i mordując”, i jeszcze biorąc za to od niej pieniądze, „czekają niecierpliwie na śmierć Polski”. Horror ów kończy Pawłowicz pytaniem – przypominającym wyzwanie do boju (a raczej pogromu): „Czy Polska uwolni się kiedyś od tego zdradzieckiego balastu?”.
Czyżby Krystyna Pawłowicz pomyliła epoki?
***
Wygląda bowiem na to, że cytując (mimo woli?) styl i słowa (np. o „piątej kolumnie”) Gomułki, Moczara i innych wodzów Partii 1968 r., którzy nie pozwalali obywatelom polskim żydowskiego pochodzenia mówić o Polsce jako o swej Ojczyźnie (Pawłowicz też pisze, że to tylko „państwo ich zamieszkania”) i sugerowali ich wypędzenie (Pawłowicz „uwolnienie się od nich”) wpadła w sidła zastawione przez premiera.
Nawiasem mówiąc, nie chciałbym być w sytuacji sideł, w które wpadła znana z nadmiaru energii posłanka.
***
W związku ze słowami premiera oczekuję, że otrzymamy kalendarz historyczny, który wyjaśni, kiedy PRL był Polską, a kiedy nie.
I że np. w 1945 roku, gdy wydano „dekret Bieruta”, Polski nie było. A w 1956 była, ale tylko w Październiku. Była za to chyba w 1970, acz nie z powodu Grudnia’70, który by raczej temu przeczył, a z przyczyny traktatu o granicach z Niemcami (też grudniowego zresztą). Była w 1974, kiedy reprezentacja (Polski przecież, a nie PRL) wywalczyła medal na futbolowych mistrzostwach świata. Ale w 1982, kiedy powtórzyła ów wynik, już chyba nie, bo wtedy sporo Polaków jej triumf oglądało w obozach internowania. Z kolei w 1971 i 1976 być musiała, bo inaczej trudno byłoby uznać dyplom magisterski i tytuł doktorski Jarosława Kaczyńskiego. No chyba że przyznało mu go Państwo Podziemne.
***
Rewizjonizm w naszej politycznej historiografii nasila się i wysila.
Sendlerowa okazuje się Narodem, gdy mowa o pomocy udzielonej Żydom. Rodzina Ulmów też. W przeciwieństwie do policjanta, co Ulmów wydał, i jest tylko sobą, czyli nikim. Tak jak szmalcownicy i mordercy, zabijający Żydów. Z kolei dla księdza, który sprzeciwił się nadaniu szkole imienia Sendlerowej, nie jest ona Narodem, a feministką (pfuj) i członkiem PZPR. Generał Jaruzelski, jako WRON, nie tylko Narodem nie jest, ale i generałem być przestanie. Co znaczy, że jako prezydent był szeregowcem. Nic to, Wałęsa był prezydentem będąc kapralem. Nie wiadomo tylko, czy jako Bolek, kablujący Lolkowi (Breżniewowi), jest Narodem („My, Naród!” w Parlamencie USA) czy znów tylko „mężczyzną z wąsami”. Podobnie generał Hermaszewski. Jako pierwszy Polak w kosmosie Narodem jest, ale jako WRON podzielić ma los szeregowca Jaruzelskiego. Choć według Ryszarda Czarneckiego, jako „dobry dziadek i teść”, generalnie generał na to nie zasłużył.
ADL
Artur D. Liskowacki. Pisarz, publicysta "Kuriera Szczecińskiego".