Sobota, 20 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Miękki klucz do pasztetu

Data publikacji: 2016-07-18 11:52
Ostatnia aktualizacja: 2016-07-19 14:59

Kto pamięta powiedzenie: „wyjść po angielsku”, czyli po cichu, niepostrzeżenie, bez wzbudzania komentarzy i sensacji, dla tego Brexit musiał być zaskoczeniem i na tym poziomie. Mówiąc najogólniej: obyczajowym. Bo wiele o Brexicie można dziś rzec, ale na pewno nie to, że było to wyjście po angielsku.

Trzaśnięcie drzwi długo jeszcze będzie słychać. Gorzej, że przy okazji słychać też, jak trzaskają się na Wyspach po twarzy.

Żeby tylko siebie! Przecież biją też innych. Czyli naszych. I nagle się okazało, że nas też mogą zaliczać do Innych.

* * *

„Po angielsku wyszłam za mąż” – śpiewała Ewa Bem (słowami Marii Czubaszek) w piosence „Wyszłam za mąż, zaraz wracam”.

Maria Czubaszek miała poczucie humoru. Brytyjczycy też mają. Może więc oni wszystko to tylko tak, dla żartu? W stylu angielskiego humoru, w którym liczy się absurd i kamienna twarz. Zażartowali więc, wyszli, ale zaraz wrócą…

Patrząc na tłumy, protestujące dziś w Wielkiej Brytanii przeciw własnej decyzji w referendum, zaczynam podejrzewać, że to całkiem możliwe.

Choć zdecydowanie bardziej możliwy jest żart niż powrót.

* * *

Wydawało się, że do historii współczesnej Europy jako najgorszy premier Wielkiej Brytanii przejdzie Neville Chamberlain, tymczasem okazuje się, że może mu dorównać David Cameron.

Lord Chamberlain zasłynął tym, że ustępując Hitlerowi krok po kroku, dawał mu się równocześnie wodzić za nos (pozycja trudna, zwłaszcza dla lorda) i gdy przywiózł z Monachium podpisany z Rzeszą traktat (dający Niemcom czeskie Sudety), potrząsał nim na lotnisku, mówiąc, że to „pokój dla naszych czasów”.

Wiston Churchill skomentował rzecz zgryźliwie i celnie: „mieli do wyboru hańbę albo wojnę. Wybrali hańbę, a wojnę dostaną i tak”.

Cameron też chciał pokonać rywali sprytnym ruchem – czyli referendum. I też, niechcący, podpisał traktat z diabłem. Myślał, że ugra swoje, tymczasem diabeł i jego zrzucił z fotela, a Wielką Brytanię postawił w fatalnej sytuacji.

Szkoda, że w Londynie nie ma dziś Churchilla.

* * *

Główni przeciwnicy Unii Europejskiej na Wyspach – Boris Johnson i Nigel Farage – rozłożyli po Brexicie ręce, przyznając, że co prawda wiele z ich argumentów było nieprawdą, ale to przecież nie zmienia postaci rzeczy.

A potem te rączki umyli, rezygnując z wielkiej polityki. Niech inni posprzątają po nich.

Czy ta angielska sztuka kłamania dla „dobra sprawy” będzie jakąś nauką dla nas? Jakoś mi się nie wydaje. Uwielbiamy przecież, gdy nam kłamią. Niechby i kłamali w oczy. Zawsze możemy sobie wtedy zaśpiewać: „czy te oczy mogą kłamać?”. I odpowiedzieć: „Chyba nie”. Przypominam tylko, że w oryginale piosenki Osieckiej (wykonywanej przez Jana Pietrzaka) pytanie to – jak i odpowiedź – wyśpiewywał On, kłamczuch i uwodziciel.

* * *

Jarosław Kaczyński (przywódca PiS i Suwerena) ogłosił publicznie, że przy Brexicie „ponurą rolę” odegrał Donald Tusk. Jak słychać w świecie, jedyny to głos widzący tę ponurą sprawę tak jasno. Być może jest to głos wołającego na puszczy (Białowieskiej, oczywiście; co Szyszko usłyszy, ale i tak nie spadnie).

A już się wydawało, że skończyły się żarty z cyklu „wina Tuska”.

Dziwne, że żaden z producentów „jaboli” i innych „nalewek”, że już nie wspomnę o trunkach bardziej szlachetnych, nie wpadł na pomysł, by swoje towary opatrywać etykietką firmową: „Wina Tuska”.

* * *

Ryszard Petru (przywódca Nowoczesnej), jak większość zaniepokojony Brexitem, powiedział Monice Olejnik („Kropka nad i”), że politycy – europejscy i nasi – „wspólnie zrobili ten pasztet” i teraz będą musieli „ten pasztet rozwiązać”.

Różne rzeczy z pasztetem zrobić można, ale żeby go zaraz rozwiązywać?

Może Petru dlatego nie wspomniał, że ten pasztet należy zjeść, gdyż wie, iż to pasztet zajęczy. Czyli taki, jak w dowcipie sprzed wielu lat: kto zje, ten zajęczy.

* * *

Minister edukacji Anna Zalewska, prezentując na zakończenie roku szkolnego zarysy planu PiS na oświatę, mówiła też o maturach. Oznajmiając, że do oceny prac z polskiego służył będzie „miękki, elastyczny klucz”.

Jest w USA taki gatunek dowcipów, który nam się nie podoba. To tzw. polish jockes. Wyśmiewające między innymi różne polskie wynalazki. Wynalazek Zalewskiej – miękki, elastyczny klucz – który, za przeproszeniem, w żadną dziurkę wetknąć się nie da – to kandydat na Top Ten listy największych naszych wynalazków w owym cyklu.

* * *

Kto oglądał Euro 2016 na Polsacie Sport, nie mógł nie docenić wybitnych komentarzy redaktorów Mateusza Borka i Tomasza Hajty, byłego reprezentanta i wieloletniego piłkarza Bundesligi, którym – jako najlepszym – przypadły w udziale najważniejsze transmisje turnieju.

Z cudów polszczyzny, jakimi obdarzyli nas obaj, można by sporządzić osobne „Zapiski, odpryski”, ale ograniczę się do wypowiedzi szczególnie zapadających w pamięć.

Tomasz Hajto zapisał się w niej tym, że nie ustawał w przekonywaniu rodaków, iż zwrot „co chodzi o…” obowiązywać powinien zamiast różnych „jeśli chodzi o”, 
„co do tej sprawy”, „jeżeli idzie o to” itp.

Tak więc Hajto – „co chodzi o Bundesligę”, „co chodzi o obrońców Portugalii”, „co chodzi o sędziego” itd. – zasłużył sobie na pewno na miano z tzw. ksywką: Tomasz „Co Chodzi” Hajto.

Ale za jego Zdanie Numer Jeden uważam: „Na boisku trzeba antizipieren”.

Jawohl!

Mateusz Borek ma na szczycie inne zdanie: „Ronaldo skoncentruje swą fizykę na naszej połowie”. Ja bym wolał, żeby redaktor Borek skoncentrował swą fizykę na polskim, a chemię na jakimś procesie, na przykład myślenia. 

Artur Daniel Liskowacki

Komentarze

.
2016-07-19 14:55:42
Pan tu o niuansach, a słownik ortograficzny swoje - o watasze a. o wataże (kiedyś było o watadze a. o wataże). Konsekwentnie powinno być watacha a. wataha, wataszka a. watażka. Nagle sięgnieto do argumentacji fonetycznej: podobno to "h' jest bezdźwięczne = ch. Nagrodą dla filologów polskich powinny być jedwabne onuce, bo już niebawem będziemy porozumiewać się radosnym popiardywaniem.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500