Wtorek, 16 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Zima w kaftanie bezpieczeństwa, czyli obywatel i władza

Data publikacji: 03 stycznia 2017 r. 15:34
Ostatnia aktualizacja: 09 lipca 2019 r. 11:25
Zima w kaftanie bezpieczeństwa, czyli obywatel i władza
 

W domu Olszewskich w Dębnie im bliżej rozpoczęcia sezonu grzewczego, tym większy niepokój. Po doświadczeniach z poprzedniej zimy, kiedy pogotowie ratunkowe odwiozło gospodarza w kaftanie bezpieczeństwa na oddział psychiatryczny, jego matka, pani Olszewska, boi się, że sytuacja się powtórzy. Obawia się, że jej syn ponownie uznany zostanie za chorego psychicznie, kiedy znowu zacznie się upominać o to, by gmina, która jest współwłaścicielem domu, wywiązała się ze swoich podstawowych obowiązków.

Czy ma powody do obaw? Marek Olszewski, o którym zrobiło się głośno przed kilku laty z powodu jego konfliktu z gminą Dębno i spraw sądowych, w trakcie których – jak twierdzi – potraktowano go w sposób niesprawiedliwy, uważa, że powody do obaw są. Wiele się zmieniło, ale jego sprawy nie ulegają poprawie.

Sprawa konfliktu miedzy Markiem Olszewskim a gminą Dębno ciągnie się od lat. Gmina nie chce uczestniczyć w remoncie domu, którego jest współwłaścicielem, choć jest on w fatalnym stanie. Marek Olszewski uważa, że współwłaściciele powinni ponosić koszty związane z utrzymaniem budynku proporcjonalne do udziałów. Nic takiego się jednak nie dzieje. Rachunki za ogrzewanie są wysokie między innymi dlatego, że dom nie ma izolacji termicznej poddasza.

Koszty zużycia gazu potrzebnego do ogrzania tylko części pomieszczeń są bardzo duże jak na możliwości emerytki i jej syna – rencisty cierpiącego między innymi na nerwicę serca. Rachunek za ogrzanie trzech pomieszczeń w listopadzie, a więc w miesiącu, kiedy temperatury są jeszcze powyżej zera – wyniósł prawie 350 złotych. Marek Olszewski z lękiem myśli, co będzie gdy zrobi się chłodniej. Taki sam lęk czuł przed rokiem, kiedy licznik gazu kręcił się jak zwariowany. W gminie nikogo to nie interesowało. Wpadł wtedy na niefortunny pomysł, by wezwać policję. Chciał, by funkcjonariusze sporządzili notatkę służbową, że będący współwłasnością gminy źle izolowany budynek jest niedogrzany, a konsekwencją zaniechań posiadacza połowy budynku są wysokie koszty zużycia gazu.

Policjanci przyjechali. Pan Marek zaprezentował im nawet, jak pracuje piec gazowy w źle izolowanym domu. Zdjął pokrywę pieca, chcąc pokazać, że jest całkowicie sprawny i systematycznie czyszczony. Funkcjonariusze niewiele myśląc, zadzwonili po pogotowie. Sanitariusze zaś, nie patyczkując się, założyli Olszewskiemu kaftan bezpieczeństwa i zapakowali do ambulansu. Po pół godzinie był już na oddziale psychiatrycznym Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie Wielkopolskim. Wypuszczono go dopiero po trzech tygodniach. Najprawdopodobniej tylko dlatego, że codziennie ordynatora i lekarzy telefonami nękała jego matka. ©℗

Tekst i fot. R.K. Ciepliński

Więcej w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 3 stycznia 2017 r.

Na zdjęciu: Marek Olszewski ma coraz mniej złudzeń, że uda mu się wygrać z gminą, która nie chce się dokładać do remontu budynku, którego jest współwłaścicielem.

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Taka prawda
2017-01-04 08:23:34
Obywatel z władzą nie ma szans. Choćby się skichał. A już w małych miasteczkach to choćby się skichał i 100 razy.
Kafka
2017-01-04 07:54:40
Czyli w mediach powstał wizerunek tego pana, jako niezrównoważonego psychicznie pieniacza, który walczy z gminą, a naprawdę walczy tylko o godne warunki życia dla swojej rodziny. Temat ewidentnie nadaje się na scenariusz filmowy.
eternnn
2017-01-03 17:25:53
Swego czasu funkcjonowało pojęcie schizofrenii bezobjawowej.Byli to ludzie, którym coś się nie podobało lub za dużo widzieli, słyszeli , albo wiedzieli. Niektórzy nazywali takie oddziały psychuszkami. Pacjenci osadzeni na takich odziałach , szprycowani stosownymi lekami mogli tam spędzić całe życie, a dla świata i ludzi po prostu przestawali istnieć.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA