Czwartek, 25 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Zatoczka pływających agaw

Data publikacji: 21 sierpnia 2017 r. 09:06
Ostatnia aktualizacja: 09 lipca 2019 r. 11:47
Zatoczka pływających agaw
 

Wiedzie do niej w Dąbiu od ul. Żaglowej cienista wśród drzew aleja z opuszczonym i niszczejącym zabytkowym budynkiem dawnego Harcerskiego Ośrodka Morskiego. Znajduje się nad brzegami jeziora. Zajmuje urokliwy cypel za miejskim kąpieliskiem. Przystań jachtowa HOM-Szczecin. Trzy lata wytrwałości, konsekwencji i wspólnej pracy pasjonatów żeglarstwa, miłośników przyrody zmieniło to miejsce nie do poznania.

- Kiedy zaczynaliśmy był tu busz, dzicz, a wzdłuż brzegu jeziora jedno wielkie gruzowisko, nie było miejsca do kąpieli, wszędzie chaszcze, wiatrołomy – wspomina Piotr Wódz, który jest prezesem Kooperatywy Armatorów Przystani Jachtowej HOM-Szczecin [nie mylić z dawnym Harcerskim Ośrodkiem Morskim – wyj. red.], zarządca terenu. – My jesteśmy najemcą i użytkownikiem, a sam teren należy do Gminy Miasta Szczecin. Pierwsze roboty  ruszyły w 2015 roku. Ludzie własnymi siłami wykonali potężną pracę. Wywieźliśmy stąd kilka TIR-ów betonu, gruzu, wyłowiliśmy zatopiony ponton.

Dziś w przystani cumować może do stu jednostek. Ktoś kto miał namiar na żwirownię zadbało o kamienie, którymi wyłożono na nowo brzeg. Z uwagi na wysokie keje wykonano pływający niższy pomost, do którego bez przeszkód dobijać mogą małe łodzie najmłodszych adeptów żeglarstwa. Nawieziona została nowa ziemia, założone trawniki. Członkowie Kooperatywy Armatorów pielęgnują stary drzewostan, wykarczowali część spróchniałych i zagrażających bezpieczeństwu drzew.

- Czego nie musisz, tego nie wyrzucaj. Tej zasady się trzymamy i tak np. spróchniały pień jednego z wielkich drzew pocięliśmy na mniejsze kawałki zakonserwowaliśmy i teraz służą jako naturalne donice. W nich posadziliśmy różne odmiany iglaków, a że donice są bez dna, to w ziemi będą mogły swobodnie się ukorzeniać - podkreśla Piotr Wódz - Z innego pinia drzewa, które ściął bóbr zrobiliśmy naturalny swoisty totem i ustawiliśmy go przy wejściu do przystani.

Odczyścili pas plaży, usunęli chwasty z wody, robiąc miejsce szlachetniejszym roślinom, podnieśli wzdłuż niej wał przeciwpowodziowy. Wymaga jeszcze ona dopieszczenia, ale to jedno zadań na kolejny rok. Podobnie jak montaż stałej fontanny w zatoczce ze strumieniem wody na wysokość 10 m. Teraz działa mniejszy wodotrysk, czynny sezonowo. Jak zaznacza Piotr Wódz, szczególne wyrazy uznania i wdzięczność należą się osobie, która kryje się pod kryptonimem wojskowym "Militarny 266"- jest to człowiek, który wykonywał i zarządzał organizacją najcięższych prac przy rewitalizacji terenu, ręcznym układaniu nasypów kamiennych, usuwaniu zalegających nabrzeże elementów betonowych.

- Od czegoś trzeba zacząć i to wcale nie koniec naszych prac na rzecz tej naszej wspólnej zielonej mariny. Robimy dla siebie, dla naszych dzieci i wnuków, dla całych rodzin – mówi Piotr Wódz.- Siedziska, ławy, stoły też wykonane zostały z drewna własnym sumptem. Zasługi tu ma np. pan Jacek Tomaszyk, szkutnik, związany z tym miejscem od lat. Spod jego ręki wychodzą takie cacka. Miło i zaszczyt z takimi osobami współpracować. I Grzegorz Mazurek to z kolei nasz bosman, a jednocześnie ogrodnik, który pielęgnuje zieleń, zajmuje się podcinką drzew i krzewów, wykaszaniem chwastów.

Na nabrzeżu, tuż przy wodzie uwagę zwracają donice z okazami agaw. Kiedy poziom wody w jeziorze znacznie się podnosi lub w czasie tzw. cofki, wtedy te agawy tworzą niesamowitą scenerię – powstaje złudzenie, jakby unosiły się na tafli jeziora wśród innych roślin wodnych, takich jak: grążel żółty, lilia wodna, strzałka wodna, rdestnica połyskująca, gałęzatka kulista, czy moczarka kanadyjska. W części pas przybrzeżny porastają tataraki. Nieco dalej od brzegu iglaki- cis taxus, sosna himalajska inus wallichiana, jałowiec chiński, żywotnik szmaragd, świerk biały, świerk serbski karel.

- Cały zamysł był taki, by zieleń wodna tworzyła symbiozę z roślinami na lądzie. W przyszłym roku będą nowe krzewy: dosadzimy różne odmiany różaneczników, azalii, rododendronów. W planach jest rozbudowa placu zabaw – dodaje Piotr Wódz.

Teren przystani leży w obszarze „Natura 2000”i  jako część parku Doliny Dolnej Odry obfituje w liczne gatunki ptactwa. Jest miejscem spływów kajakowych, biwaków, pikników, spotkań i zabaw rodzinnych, szkoleń żeglarskich, wypoczynku i relaksu. Gospodarze zadbali o rozwieszenie na drzewach budek lęgowych. To jedna z ostoi lęgowych łabędzia niemego, krakwy, bąka, kani czarnej, kani rudej, bielika, błotnika stawowego, sokoła wędrownego, kropiatki, derkacza, żurawia, kszyka, rybitwy biało czelnej, rybitwy czarnej, podróżniczka, i brzęczki, czy też wodno-błotnych ptaków migrujących i zimujących (gęś łabędź  krzykliwy, rożeniec, świstun, czernica, ogorzałka, nurogęś, bielaczek, żuraw, mewa mała). Bogactwo gatunków tej okolicy obiektywem swojego aparatu uwiecznia Mieczysław Uniejewski. A efekty jego przyrodniczych fotosafari można podziwiać na folderach ekspozycji w plenerze. 

- Decyzja o udziale w konkursie „Cały Szczecin w kwiatach” podyktowana została tym, że w ten sposób postanowiłem docenić pracę i zaangażowanie w rewitalizację zniszczonego przez upływ czasu i zaniedbania terenu wszystkich członków Kooperatywy Armatorów HOM-Szczecin oraz Klubu Seniora „60+” . Podziękowania za pracę społeczną nalezą się  także młodzieży żeglarskiej zrzeszonej w 55 Wodnej Drużynie im. kpt. Ludomira Mączki oraz członkom Klubu Turystyki kajakowej „Wiry” – podsumowuje Piotr Wódz. ©℗

Mirosław WINCONEK

Fot. : Mirosław WINCONEK

Piotr Wódz na terenie zielonej mariny nad Jeziorem Dąbskim, zagospodarowanej przez członków Kooperatywy Armatorów Przystani Jachtowej HOM-Szczecin. – Wypocząć tu może każdy, byleby nie był to wandal, bandyta - zaznacza pan Piotr.

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA