- Ja to zrobiłem z przekonania. Dlatego, że jestem człowiekiem wolnym od politycznych zobowiązań. Ceniłem i cenię pana Bronisława Komorowskiego, miałem z nim bardzo dobre relacje osobiste i tego nigdy nie ukrywaliśmy, stąd moja decyzja, aby go w tej kampanii wesprzeć. Dla minie to była naturalna decyzja, choć niektórzy mają o to pretensje. Uważałem, że to dobry kandydat na trudny czas. Przed nami trudny czas w przestrzeni politycznej, bo skala emocji jest wysoka. Jestem nieco rozczarowany aktualną debatą polityczną.

- Ubolewam, że ta dyskusja toczy się w czasie kampanii wyborczej...

- Dlatego mówiłem to nawet w czasie sesji Rady Miasta – to nie jest szczęśliwy czas na takie decyzje. Wiedziałem, że ona wzbudzi duże emocje. Uważam, że można było z tym spokojnie poczekać. Staram się rozumieć argumenty jednych i drugich. I uważam, że pomnik nie powinien dzielić, a tak się dzieje. Powiem szczerze, że nie widzę na dzisiaj dobrego wyjścia z tej sytuacji. Obawiam się, że ten proces sporu może narastać. Myślę również, że to nie jest temat kluczowy dla Szczecina. Z mojego punktu widzenia ten pomnik może powstać, może być w innym miejscu, może nie powstać. Nie jest jakimś szczególnym zwolennikiem budowania pomników. Ale nie będę przeciwko inicjatywie społecznej. Uważam, że prezydent Kaczyński ma piękną kartę w historii, choć nie ze wszystkim jego poglądami wszyscy muszą się zgadzać. Nie widzę też powodów, żeby pomnika nie budować. Powinniśmy jednak postarać się zbudować wokół tej inicjatywy kompromis.

Cała rozmowa red. Dariusza Staniewskiego z prezydentem Piotrem Krzystkiem w magazynowym wydaniu "Kuriera Szczecińskiego"