Sobota, 20 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Wygnańcy wojny

Data publikacji: 02 sierpnia 2015 r. 19:54
Ostatnia aktualizacja: 18 czerwca 2018 r. 22:45
Wygnańcy wojny
 

Codziennie przybywają dziesiątki nowych uciekinierów wygnanych przez trwającą w Sudanie Południowym wojnę domową. W ciągu półtora roku populacja Adjumani, niewielkiego okręgu w północnej Ugandzie, powiększyła się o ponad 150 tysięcy.

W wyniku walk pomiędzy oddziałami prezydenta Sudanu Płd. Salvy Kiira a rebeliantami pod dowództwem jego byłego zastępcy Rieka Machara od grudnia 2013 roku ze swoich domów uciekło ponad 2 mln ludzi. Spośród nich 700 tysięcy szuka schronienia poza granicami kraju - w Kenii, Etiopii i Ugandzie.

- W Sudanie Południowym nie da się żyć. Nasz dom został spalony. Uciekliśmy całą rodziną - powiedział PAP Paul Deng. - Wielu moich krewnych i sąsiadów nie miało tyle szczęścia. Straciłem z nimi kontakt, ale mam nadzieję, że żyją - dodaje.

Pod tablicą, na której wywieszane są listy nazwisk osób nowo zarejestrowanych w obozach, codziennie zbierają się ludzie. Mają nadzieję na odnalezienie swoich bliskich, z którymi stracili kontakt podczas krwawych walk pomiędzy oddziałami armii rządowej z Ludowej Armii Wyzwolenia Sudanu (SPLA) a rebeliantami z SPLA w opozycji (SPLA IO).

- Uciekam przed wojną przez całe życie - mówi PAP Mary Athieng, siedząc pod plastikową folią, która daje schronienie przed słońcem. - Dwadzieścia lat temu uciekłam z domu, w którym się urodziłam, przed Arabami. Potem tułałam się w Ugandzie i Kenii. Myślałam, że niepodległość Sudanu Południowego, na którą tak czekałam, zakończy ten koszmar. No i mamy kolejną wojnę; ja straciłam nadzieję - opowiada kobieta.

Niemal codziennie w obozach odbywają się bójki. Najczęściej na tle etnicznym, dlatego uchodźców z grupy Dinka i Nuer zazwyczaj przydziela się do innych obozów. - Frustracja rośnie, zbyt dużo ludzi zginęło - powiedział PAP Peter, prosząc o anonimowość. I dodaje: "Nasz prezydent jest Dinka, na czele rebelii stoi Nuer. I tak od słowa do słowa, zemsta nakręca zemstę. Podczas tej wojny zginęło zbyt wielu ludzi. Nie wiem, czy jest szansa na pokój i czy kiedyś wrócę tam, gdzie przyszedłem na świat".

Na głównym targu w miasteczku Adjumani uchodźcy handlują żywnością otrzymaną z dostaw pomocy humanitarnej.

- Żywność to jedno, ale muszę przecież wysłać dzieci do szkoły, a mam ich piątkę. Muszę im kupić też ubrania. Już nie chcę wracać do swojego kraju. Straciłam nadzieję. Nie wierzę, że ta wojna się kiedyś skończy - mówi w rozmowie z PAP inna Mary, która nie chciała zdradzić swojego nazwiska - Staram się teraz o kawałek ziemi, który uchodźcom oferuje rząd ugandyjski. Lubię pracować w polu, będę miała z czego żyć. Nie lubię prosić o pomoc. Mam nadzieję, że będzie lepiej, teraz nie jest mi łatwo tu żyć.

Od grudnia 2013 w Sudanie Południowym zginęły dziesiątki tysięcy ludzi, a ponad 2 miliony opuściło swoje domy. Zaś w ciągu 22 lat wojny domowej w Sudanie pomiędzy Północą a Południem zginęło ponad 2 mln ludzi, a 4 miliony uciekły ze swoich domów.

Z Adjumani Julia Prus (pap)

Graf. Slomox (Wikipedia)

Uganda jest schronieniem dla ponad 450 tys. uchodźców z Sudanu, Sudanu Południowego, Demokratycznej Republiki Konga, Burundi, Republiki Środkowoafrykańskiej, Etiopii i Erytrei. Na całym świecie żyje ponad 60 mln uchodźców z czego 86 proc. znajduje schronienie w krajach rozwijających się.

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Co na to... Polscy Parlamentarzysci w Brukseli...
2015-08-03 09:37:03
Przyjac i Ich do Polski ! Gdyz Polacy wyjezdzaja a cudzoziemcy, szczegolnie z Afryki niech przyjezdzaja i to tak dlugo... az zrobi sie "ciemno" w bialy dzien na ulicach ! !

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA