Piątek, 19 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Uczeń Jacqueta, kolega Girresse, wychowany na Kielcu

Data publikacji: 07 lutego 2017 r. 14:01
Ostatnia aktualizacja: 07 lutego 2017 r. 14:04
Piłka nożna. Uczeń Jacqueta, kolega Girresse, wychowany na Kielcu
 

56-letni Krzysztof Zięcik od 25 lat mieszka we Francji. Jest rodowitym szczecinianinem, wychowankiem Pogoni Szczecin, w szczecińskim klubie trenowali go: Kazimierz Sokołowski, Hubert Fijałkowski, Florian Krygier, Włodzimierz Obst. Spędził w tym klubie 15 lat, które ukształtowały go piłkarsko.

W ekstraklasie zagrał tylko w jednym meczu, miał zaledwie 18 lat, a naprzeciwko stanęli tacy piłkarze, jak: Kazimierz Deyna czy Lesław Ćmikiewicz. Pogoń podejmowała Legię Warszawa i przegrała 2:3, a Zięcik zastąpił na boisku Konrada Krasowskiego.

– Wcześniej byłem w kadrze meczowej na spotkaniu z Gwardią w Warszawie, ale cały mecz przesiedziałem na ławce rezerwowych. Udało mi się zadebiutować z Legią i był to niestety jedyny mecz w ekstraklasie w barwach Pogoni.

W barwach Legii grali wtedy prócz wymienionych: Kazimierski, Janas, Kusto i Smolarek. Trudno mu było przebić się do składu. Był zawodnikiem filigranowym, a w Pogoni pod koniec lat 70. ubiegłego wieku było wielu świetnych pomocników: Zenon Kasztelan, Adam Kensy czy Marek Włoch.

Nauka ważniejsza

Krzysztof Zięcik już wtedy wiedział, że w przyszłości zostanie trenerem. Między innymi dlatego nie zgodził się na naukę w liceum wieczorowym. Poziom tam był słaby, chciał skończyć normalne liceum, a to wiązało się z opuszczaniem treningów, przez co jego szanse na regularne występy w ekstraklasie malały.

Co ciekawe, do pierwszej drużyny Pogoni zaprosił go trener Aleksander Mandziara – ojciec Adama, dzisiejszego ekscentrycznego prezesa Lechii Gdańsk. A. Mandziara dopiero po opuszczeniu Pogoni zrobił całkiem pokaźną karierę trenerską na zachodzie, co w tamtym czasie nie było rzeczą łatwą. Prowadził między innymi takie zespoły, jak: Rot Wess Essen, Young Boys Berno, LASK Linz czy Darmstadt.

– Był człowiekiem odważnym – ocenia po latach K. Zięcik. – Pogoń była wtedy drużyną trochę skostniałą, potrzebowała świeżej krwi. Trener Mandziara dawał szansę piłkarzom z niższych lig, takim jak: Klasa, Stańczak, Schab, Majewski i nie zawodził się na nich.

– W roku 1979 Pogoń spadła do II ligi – kontynuuje K. Ziecik. – Drużynę przejął Jerzy Kopa, początkowo widział mnie w składzie, ale później już stawiał na innych. Nie miałem o to pretensji. Studiowałem w Gorzowie, miałem więcej czasu na naukę, potem przeniosłem się do Szczecina i tu skończyłem moją edukację.

Pierwszy z rocznika 1960

Krzysztof Zięcik był w Pogoni pierwszym piłkarzem urodzonym już w latach 60, który zadebiutował w ekstraklasie. Po nim była cała plejada takich graczy: Biernat, Siwa, Krupa, Turowski, bracia Sokołowscy.

Zięcik trafił do Stali Stocznia. W pierwszej połowie lat 80. był tam bardzo silny zespół. Do ekstraklasy, a nawet reprezentacji trafiali stamtąd później tacy piłkarze, jak: Kalisz, Jakołcewicz, Makowski, Benesz, Burkhardt, Borówko, Zambrzycki, Krzystolik, czy Hawrylewicz.

– Również ja znalazłem inny klub – wspomina K. Zięcik. – W Jastrzębiu było duże ciśnienie na dobrą piłkę. Były pieniądze, możliwości, postanowiłem tam wyjechać. Uzyskaliśmy awans do ekstraklasy.

W sezonie 1988/89 Krzysztof Zięcik znów miał szansę zagrać na szczecińskim stadionie przy ul. Twardowskiego. Mecz Pogoni z Jastrzębiem zaplanowano na 27 sierpnia, ale spotkanie niespodziewanie zostało przełożone do Stargardu.

Solidarność pokrzyżowała plany

Decyzja była kuriozalna, w Szczecinie panowały wówczas bardzo gorące nastroje, odradzała się Solidarność, spodziewano się demonstracji, a mecz piłkarski mógł być przyczyną do sporych zgromadzeń. Już tak bywało w przeszłości, że tłumy mieszkańców rozpoczynały marsze po meczach piłkarskich.

Krzysztof Zięcik nie zagrał zatem na szczecińskim stadionie, ale na stargardzkim. To był jedyny w historii mecz o mistrzostwo ekstraklasy rozgrywany w Stargardzie. Pogoń wygrała 2:0, a oba gole zdobyli dobrzy koledzy Zięcika ze Stali Stocznia: Benesz i Krzystolik.

– Nie udało nam się wtedy utrzymać – wspomina K. Ziecik. – Spadła też Pogoń. Chciałem wrócić do Szczecina, był rok 1990, w Pogoni władzę przejął Andrzej Rynkiewicz, rozmawialiśmy, ale klub był w trudnej sytuacji i postanowiłem wyjechać do Francji.

Krzysztof Zięcik doskonale wiedział, że wielkiej kariery piłkarskiej już nie zrobi. Liczył jednak bardzo na karierę trenerską.

– Dostałem się na kurs w słynnej szkole trenerskiej – opowiada K. Zięcik. – To nie było łatwe. Kursantów było 16, w tym 9 byłych reprezentantów Francji. Kończyłem szkołę między innymi z takimi postaciami, jak Allan Giresse czy Hahid Halichodzić. Moimi wykładowcami byli między innymi: Aime Jacquet i Raimond Domenech. Wcześniej tylko jeden Polak ukończył tę szkołę. Był nim Henryk Kasperczak.

Za trudno dla Szarmacha i Tarasiewicza

Fiaskiem zakończyła się przygoda z tą elitarną szkołą dla Andrzeja Szarmacha i Ryszarda Tarasiewicza. Zięcik nie jest jednak osobą w futbolu francuskim rozpoznawalną i trudno mu przebić się w kraju należącym do najlepszych na świecie.

– Nie byłem nigdy znanym piłkarzem, a to czasem bardzo utrudnia znalezienie dobrej posady – tłumaczy K. Zięcik. – W mojej ponad 20-letniej pracy trenerskiej prowadziłem sześć drużyn i każda z nich pod moją wodzą osiągała swoje najlepsze, historyczne wyniki. Byłem trenerem młodzieżowej reprezentacji Gwinei, drugim trenerem pierwszej reprezentacji tego kraju, która wtedy była wyżej klasyfikowana w rankingu od Polski. Jeżeli ktoś ciągle jest poniżej trzeciego poziomu rozgrywkowego we Francji, to trudno kogoś przekonać, by zatrudnił taką osobę w Ligue 1.

Znakomitym przykładem na to, że trzeba mieć sporo szczęścia jest Henryk Kasperczak. Pod koniec swojej kariery piłkarskiej wiedział już, że zechce pracować jako trener. Przejął klub będący w poważnym kryzysie, wydźwignął go i pozostał na karuzeli trenerskiej do dziś. Sytuacja trochę podobna do tej, która jest w Polsce.

– We Francji jest jednak trochę inaczej – uważa K. Zięcik. – Obserwuję co dzieje się w Polsce i widzę czasem, jak jedno zwolnienie powoduje efekt domina. Dochodzi bardzo szybko do wielu zmian w innych klubach. We Francji tak nie ma, respektuje się umowy kontraktowe.

Krzysztof Zięcik wciąż pozostaje wielkim fanem Pogoni Szczecin. Doskonale zna sytuację panującą w szczecińskim klubie, śledzi wyniki i odwiedza nasze miasto przynajmniej raz albo dwa razy w roku.

– Grałem w szczecińskim klubie od 7. roku życia, wychowałem się na Marianie Kielcu, tego nie da się wypisać z pamięci. Przeważnie jestem w Szczecinie w okresie wakacyjnym – dodaje K. Zięcik. – Wtedy jest przerwa w rozgrywkach, a jak piłkarze rozpoczynają grę, to coś zawsze wypada i nie mam okazji wpaść na stadion, który od moich czasów wciąż pozostaje niezmienny. ©℗

Wojciech PARADA

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA