Wtorek, 23 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. U siebie trzeba wygrywać

Data publikacji: 10 marca 2018 r. 09:41
Ostatnia aktualizacja: 10 marca 2018 r. 09:41
Piłka nożna. U siebie trzeba wygrywać
 

Piłkarze Pogoni Szczecin podejmują w sobotni wieczór Cracovię (początek, g. 18) i rozpoczynają serial trzech meczów z drużynami z dolnej połówki tabeli (Cracovia, Termalica, Śląsk), które będą decydujące o tym, z którego miejsca drużyna przystąpi do decydującej rozgrywki o utrzymanie się w ekstraklasie.

Jeszcze niedawno Cracovia i Pogoń to były drużyny mające w ekstraklasie najwięcej problemów. Gdy obie ekipy spotykały się w pierwszym meczu obecnego sezonu, to Pogoń zajmowała 13. miejsce, a Cracovia była ostatnia. Cracovia wygrała wówczas 3:0, są zatem rachunki do wyrównania. Już wtedy było widać, że z trenerem Maciejem Skorżą drużynę Pogoni nic dobrego nie spotka i to się później potwierdziło.

Dziś sytuacja jest dla obu zespołów dużo korzystniejsza, dla Cracovii nawet na tyle dobra, że ma szansę powalczyć o miejsce w górnej ósemce tabeli. Pogoń na to nie ma szans już nawet matematycznych. Zespół prawdopodobnie do samego końca pozostanie skupiony na walce o utrzymanie się w ekstraklasie.

Cracovia i Pogoń to są na dziś drużyny z dolnych rejonów tabeli, ale w ostatnim czasie uzyskują znakomite wyniki, oba zespoły należą do najskuteczniejszych w ekstraklasie, gromadzą punkty, są zdyscyplinowane taktycznie, agresywne i na pewno pod względem prezentowanego poziomu i potencjału przewyższające przynajmniej kilka drużyn.

Tegoroczna czołówka

Biorąc pod uwagę mecze rozegrane tylko w tym roku, to Cracovia plasuje się na trzecim miejscu, a Pogoń na szóstym. Cracovia gra skutecznie, jest oszczędna w zdobywaniu goli, mało ich traci i wykazuje znakomitą koncentrację w końcówkach spotkań.

Drużyna w tegorocznych meczach zanotowała trzy wygrane i za każdym razem zapewniała sobie zwycięstwo w końcówkach spotkań. W meczu ze Śląskiem gola na wagę zwycięstwa zdobył Rakels w 90. minucie meczu, w spotkaniu z Wisłą Płock gola na wagę trzech punktów zdobył Piątek na kwadrans przed końcem, natomiast w ostatnim pojedynku z Arką ten sam piłkarz strzelił zwycięskiego gola na minutę przed końcem meczu.

Zarówno Cracovia, jak i Pogoń przegrały w tegorocznych pięciu meczach tylko po jednym spotkaniu. Cracovia uległa w Białymstoku Jagiellonii, a Pogoń przegrała w Poznaniu z Lechem. Zarówno Cracovia, jak i Pogoń zaprezentowały się w tych spotkaniach korzystnie, były słabszymi drużynami, ale nawet w przypadku porażki potrafiły pokazać charakter.

Jednej i drugiej drużynie trudno jest strzelić gola. Cracovia w tegorocznych meczach straciła trzy gole, a Pogoń cztery, natomiast w ostatnich trzech meczach zaledwie po jednym. To duża metamorfoza szczególnie dla Cracovii, która po 11 meczach obecnego sezonu miała na koncie aż 20 straconych goli.

Coraz dalej od spadku

Cracovia i Pogoń to nie są dziś drużyny wymieniane w gronie kandydatów do spadku, choć widmo degradacji szczególnie w przypadku Pogoni wciąż jest bardzo realne. Biorąc pod uwagę siedem ostatnich serii spotkań, to Pogoń jest drugim zespołem w tabeli, a Cracovia trzecim. Wyprzedza je tylko rewelacyjna Jagiellonia.

Cracovia jest drużyną, która skład opiera na dużej grupie piłkarzy zagranicznych, ale trener Michał Probierz nie boi się stawiać na piłkarzy młodych, debiutantów, młodzieżowców albo nawet juniorów. W obecnym sezonie grało u niego w drużynie już sześciu młodzieżowców, w Pogoni było ich czterech, więc oba kluby mogą o sobie powiedzieć, że chcą promować młodych piłkarzy.

Cracovii wypomina się jednak zbyt dużą grupę obcokrajowców. Podczas tegorocznego meczu ze Śląskiem na boisku przebywało jednocześnie aż dziesięciu obcokrajowców. Jedynym Polakiem był Krzysztof Piątek, o którym się mówi, że jest obecnie najlepiej wycenianym piłkarzem w polskiej ekstraklasie, a klub w przypadku sprzedaży zarobi na nim nie mniej, niż na Bartoszu Kapustce.

Piątek ma obecnie na koncie 11 zdobytych goli i jest spośród wszystkich obecnie grających w ekstraklasie polskich piłkarzy najskuteczniejszym graczem. Wyprzedzają go w klasyfikacji strzelców obcokrajowcy lub wytransferowany już do ligi bułgarskiej Jakub Świerczok.

189 minut Rasmussena i 1 gol

W zupełnie innej sytuacji jest Pogoń. W obecnym sezonie zdobyła 27 goli, ale tylko dwa z nich padły po strzałach napastników. Łukasz Zwolinski i Morten Rasmussen mają obecnie na koncie po jednym golu, ten drugi rozegrał w polskiej ekstraklasie 189 minut, zdobył w tym czasie jednego gola i na pewno po pięciu tegorocznych meczach spodziewano się po nim więcej.

To miał być piłkarz, który pociągnie drużynę na wyższy poziom, a jak dotąd wygląda na to, że to drużyna ciągnie w górę jego. 189 minut to nie jest wiele, jednak dotychczasowe wyniki są w bardzo małym stopniu zasługą 33-letniego duńskiego napastnika, który został sprowadzony do Szczecina nie w pełni przygotowany i wciąż nadrabia zaległości.

Pogoń w dwóch ostatnich meczach bezbramkowo zremisowała na obcych boiskach z drużynami z górnej połowy tabeli. W obecnym sezonie zanotowała już sześć bezbramkowych remisów, dwa ostatnie mają jednak ze wszystkich wartość największą.

Sytuacja w tabeli poprawiła się nieznacznie, bo remisami ekstraklasy raczej się nie uratuje, jednak przed meczem z Cracovią można być optymistą z tego względu, że Pogoń za kadencji trenera Runjaica w meczach na własnym boisku prezentuje się zdecydowanie lepiej, na pewno jest skuteczniejsza.

Pogoń skuteczna u siebie

Pogoń w pięciu meczach prowadzonych przez Kostę Runjaica zawsze strzelała gola, w aż czterech przypadkach minimum dwie bramki. Można być pewnym, że w pojedynku z Cracovią również zechce przejąć inicjatywę i kontrolować grę w środkowej formacji.

W drużynie Pogoni nikt nie pauzuje za żółte kartki, do rywalizacji o miejsce w składzie wracają zatem: Adam Frączczak i Łukasz Zwoliński. Takie sytuacje jak przed meczem z Koroną mogą się powtarzać coraz częściej. W końcówce sezonu pauzy za żółte kartki są normą, w miarę upływu czasu dochodzą problemy z kontuzjami, przemęczeniem.

Trener Runjaic w meczu z Koroną nie mógł z różnych powodów skorzystać z aż pięciu piłkarzy: Frączczaka, Zwolińskiego, Murawskiego, Buksy i Niepsuja. W normalnych okolicznościach byliby to gracze mocno rywalizujący o miejsce w wyjściowej jedenastce.

W spotkaniu z Koroną po raz pierwszy w meczowej osiemnastce znalazł się zaledwie 17-letni reprezentant Polski juniorów Adrian Benedyczak. To już drugi piłkarz Pogoni z rocznika 2000, który był na ławce rezerwowych w meczu ekstraklasy. Wcześniej kilka razy spotkało to Sebastiana Walukiewicza. ©℗

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA