Wtorek, 23 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Nwaogu odradza się

Data publikacji: 20 października 2017 r. 18:17
Ostatnia aktualizacja: 20 października 2017 r. 18:17
Piłka nożna. Nwaogu odradza się
 

III-ligowi piłkarze Świtu Skolwin są rewelacją obecnego sezonu i jako kolejny szczeciński klub po Pogoni, Arkonii i Stali Stocznia mają szansę na historyczny awans na centralny szczebel rozgrywek piłkarskich.

Pierwszoplanową postacią w drużynie jest 27-letni Charles Nwaogu. To najbardziej rozpoznawalny piłkarz w zespole, siedem lat temu został królem strzelców w rozgrywkach I ligi w barwach Floty Świnoujście. Wtedy wydawało się, że jego kariera stoi otworem, został wytransferowany do niemieckiego Energie Cottbus, ale w II Bundeslidze nie rozegrał ani jednego meczu.

Zderzył się z inną piłkarską rzeczywistością, zabrakło mu charakteru, nie był przygotowany na taki skok pod względem mentalnym. Później okazało się, że brak regularnego treningu, zbyt frywolne podejście do swoich obowiązków spowodowało, że o utalentowanym napastniku z Nigerii zaczęli wszyscy zapominać.

Dziś Nwaogu przeżywa swój najlepszy piłkarski czas od sezonu, w którym mówiła o nim cała piłkarska Polska, czyli od czasów kiedy w barwach Floty Świnoujście zdobywał koronę króla strzelców, kiedy stał się katem Pogoni Szczecin, a która praktycznie nigdy nie wykazywała poważnego zainteresowania napastnikiem.

4 gole, 3 asysty, 3 wywalczone karne

W obecnym sezonie Nwaogu zdobył już cztery gole, zaliczył trzy asysty, wywalczył trzy rzuty karne. Jak na 10 rozegranych meczów, nie wszystkie w pełnym wymiarze czasowym, to całkiem sporo uwzględniając nawet, że to tylko trzecia liga.

Tak dobrego początku nie miał w żadnym klubie, odkąd odszedł z Floty w roku 2011. Może to oznaczać, że doświadczony, ale jak na napastnika wciąż jeszcze młody piłkarz dostał od trenera Pawła Ozgi swoją ostatnią szansę na to, by wybić się na wyższy szczebel, żeby przypomnieć się piłkarskiej Polsce i jeszcze raz spróbować zawalczyć o miano klasowego snajpera, ale już na znacznie poważniejszym szczeblu rozgrywkowym.

Akurat tak się składa, że duży problem z brakiem napastnika ma Pogoń, która jak dotąd praktycznie nie wykazuje zainteresowania wyróżniającymi się piłkarzami z niższych klas rozgrywkowych. To duży błąd, który czym prędzej powinien zacząć być naprawiany.

Mecze Świtu do końca rundy jesiennej mogą okazać się dla Nigeryjczyka decydujące o tym, czy jakiś klub z wyższej klasy rozgrywkowej, być może Pogoń, wyrazi jeszcze zainteresowanie piłkarzem utalentowanym, ale jednak dość niesfornym, mającym do tej pory problem z zachowaniem dyscypliny.

Jeden mecz poza kadrą meczową

W obecnym sezonie piłkarz nie zagrał tylko w pierwszym meczu, nie znalazł się wtedy nawet na ławce rezerwowych. Okazuje się, że nie z powodów sportowych. Nwaogu przypadkiem został zauważony dzień przed inauguracyjnym spotkaniem w nocy, jak wsiadał do taksówki. Tłumaczył się później, że nie miało to związku z żadną imprezą, ale jednak profesjonalny piłkarz, o dużych aspiracjach powinien w nocy poprzedzającej mecz ligowy być w swoim domu i najlepiej w łóżku.

W pozostałych meczach Nwaogu grał już regularnie, choć nie zawsze w pełnym wymiarze czasowym i nie zawsze w wyjściowym składzie.

– Mam ten komfort w drużynie, że jest w składzie aż czterech napastników – tłumaczy trener Ozga. – To powoduje, że Charles cały czas musi o miejsce walczyć, nie może czuć się zbyt pewnie.

Szkoleniowiec nie rzuca słów na wiatr. W ostatnim spotkaniu z rezerwami Pogoni Nwaogu wszedł na boisko w roli zmiennika, choć w czterech ostatnich spotkaniach zdobył cztery gole i zaliczył dwie asysty. W każdym ze spotkań przyczyniał się do wygranej w znacznym stopniu. To jednak było za mało, żeby zagrać w podstawowym składzie w kolejnym meczu. Trener Ozga tym razem postawił na Krzysztofa Filipowicza.

Partner Lewandowskiego

Nwaogu do Polski przyjechał już ponad 10 lat temu, trafił do Znicza Pruszków, gdzie spotkał późniejszych reprezentantów Polski: Igora Lewczuka i przede wszystkim Roberta Lewandowskiego, wtedy króla strzelców w II lidze.

Lewandowski miał wówczas 19 lat, Nwaogu 17, ich kariery rozpoczynały się podobnie, obaj zostali królami strzelców na zapleczu ekstraklasy, obaj wyjechali do Niemiec, jednak siła charakteru, talent, doskonalenie się, to były atrybuty, które znacznie różniły obu napastników, stąd ich kariery potoczyły się zupełnie inaczej.

Nwaogu stoi przed ostatnią szansą na przynajmniej krajową karierę, możliwości ma ogromne, nie zatracił swoich walorów, zyskał doświadczenie, mądrość życiową i jeżeli poświęci się piłce w pełni, zacznie ją traktować profesjonalnie, to już za pół roku może grać w znacznie lepszej lidze niż druga grupa makroregionalna trzeciej ligi. ©℗ Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA