Czwartek, 25 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Inwestycja w wychowanków (ROZMOWA)

Data publikacji: 24 lipca 2016 r. 11:52
Ostatnia aktualizacja: 26 lipca 2016 r. 10:42
Piłka nożna. Inwestycja w wychowanków (ROZMOWA)
 

Rozmowa z Dariuszem Adamczukiem – prezesem Akademii Pogoni Szczecin

MINIONY sezon był dla Pogoni Szczecin szczególny pod względem dokonań grup młodzieżowych. Rezerwy utrzymały się w zreformowanej III lidze, juniorzy wywalczyli tytuł wicemistrzów Polski, juniorzy młodsi w grupie makroregionalnej okazali się gorsi tylko od późniejszych mistrzów Polski Lecha Poznań, a młodzicy do lat 15 zajęli drugie miejsce w prestiżowym turnieju międzynarodowym Nike Cup.

– Takie sukces trudno będzie powtórzyć w kolejnych sezonach. Nie obawia się pan komentarzy, że to był tylko jednorazowy wyczyn? – zapytaliśmy prezesa Akademii Piłkarskiej w Pogoni Szczecin Dariusza Adamczuka.

– Przede wszystkim wcale nie uważam, że nie możemy tych sukcesów powtórzyć. Oczywiście inni też pracują, ale my się wciąż rozwijamy i wierzymy, że z każdym rokiem na różnych szczeblach będziemy coraz mocniejsi. A odnośnie komentarzy, to te złośliwe zawsze będą się pojawiać. Powracając do tematu, to jednak nie wyniki, ale ilość piłkarzy przygotowanych do pierwszej drużyny stanowić mają o sile naszej akademii. Nie zapominamy o tym.

– W ostatnim meczu z Koroną w kadrze meczowej nie było ani jednego młodzieżowca. Martwi to pana?

– Absolutnie nie. Młodzieżowca nie było, ale było kilku naszych wychowanków. Kort i Zwoliński zagrali w wyjściowym składzie, a na ławce byli: Rudol i Obst. Lewandowski przyszedł natomiast do nas jeszcze jako junior, więc też po części możemy go traktować, jako swój wychów. Ci młodsi, jak Listkowski, czy Piotrowski na pewno jeszcze swoją szansę dostaną i to szybciej, niż się spodziewają.

– Klub w letnim okienku transferowym poczynił dość poważne wzmocnienia na polu młodzieżowym. Proszę o nich opowiedzieć.

– Pozyskaliśmy czterech piłkarzy w wieku 15, lub 16 lat, którzy są albo podstawowymi piłkarzami, albo w bezpośrednim zapleczu reprezentacji Polski w swojej kategorii wiekowej. Tak wielu piłkarzy będącymi realnymi wzmocnieniami i znakomicie rokującymi jeszcze klub nigdy nie pozyskał. Będziemy otaczać ich teraz szczególną opieką, by jak najlepiej przygotować do dorosłych wymagań. 2,5 roku temu pozyskaliśmy dwóch utalentowanych 16-latków: Marcina Listkowskiego i Kamila Wojtkowskiego i dziś widzimy na ich przykładzie, że warto inwestować w młodzież. Co prawda Kamila już z nami nie ma, ale klub na nim zarobił.

– Trudno było pozyskać tą czwórkę?

– Prowadziliśmy wiele rozmów, głównie z rodzicami i menadżerami. Dziś te rozmowy przebiegają zupełnie inaczej, niż rok, czy dwa lata temu. Każdy widzi, że Pogoń jest klubem, który mocno stawia na młodzież, osiąga dobre wyniki w futbolu młodzieżowym, wielu chłopców trafia do pierwszej drużyny, dostają szansę debiutu, wspólnych treningów. Tak naprawdę wszystko zależy tylko od nich. Pogoń nie jest dziś klubem z tak dużym budżetem jak Lech, czy Legia, ale przez to łatwiej młodym piłkarzom przebić się do pierwszej drużyny i rodzice młodych piłkarzy dostrzegają to.

– Mieliście mocną konkurencję?

– Każdego z tych czterech chłopców chciały mieć inne kluby z ekstraklasy, ale też zagraniczne. 15-letni Mateusz Maćkowiak miał oferty z Legii, Lecha, Zagłębia, ale też z Lipska, gdzie powędrował wcześniej Kamil Wojtkowski. Niemcy z Lipska mają w Polsce swojego skauta, który pilnie obserwuje najzdolniejszych.

Czy prócz czwórki reprezentantów Pogoń wzmocniła się jeszcze innymi?

– W drużynie juniorów młodszych i starszych mamy praktycznie już wyselekcjonowaną grupę piłkarzy i jeżeli ktoś nowy do nas dojdzie, to musi być lepszy, albo stanowiący konkurencję dla przykładowo Jarocha, czy Maćkowskiego. Musi być na poziomie reprezentacyjnym. Nie interesujemy się piłkarzami od nich słabszymi, lub zbliżonymi pod względem poziomu. Na każdej pozycji mamy prowadzone rankingi młodych piłkarzy, które oczywiście są poddawane weryfikacji. Przykładowo na pozycji napastnika są: Listkowski (rocznik 1998), Jaroch (1998), Kitano (1997), Stasiak (1999), Benedyczak (2000) i nowo pozyskany Oskar Furst z Zawiszy Bydgoszcz (2000). Każdy z nich prócz Kitano jest etatowym, lub ocierającym o się o reprezentację piłkarzem. Tak jest na każdej innej pozycji. Chcemy, by choć jeden z wymienionych był w przyszłości napastnikiem, który strzelać będzie dla Pogoni w ekstraklasie po 15-20 goli w sezonie. Nad tym właśnie pracujemy.

Wielu młodych chłopców woli grać w III-ligowych rezerwach, niż być wypożyczonym do klubów z II ligi. Dlaczego?

– Bo drużyna III-ligowych rezerw otoczona jest bardzo profesjonalną opieką. Młodzi piłkarze są pod stałą obserwacją i kontrolą. Ich postępy są monitorowane, mają przeprowadzane regularnie badania i trenują pod okiem mocno rozbudowanych sztabów szkoleniowych. Dziś w klubie pracuje już ponad 60 trenerów, a drużyny rezerw, juniorów starszych i młodszych mają do dyspozycji trenerów, asystentów, trenerów bramkarzy, od przygotowania fizycznego, fizjoterapeutów, lekarzy. Kontuzjowani młodzi piłkarze znajdują się nawet czasem pod opieką sztabu medycznego z pierwszego zespołu. W klubach z II ligi takiej opieki ci chłopcy nie znajdą.

W minionym sezonie klub zainaugurował program Pogoń Future. Jakie są pierwsze oceny?

– Oceny są wysokie, bo osoby kierujące programem mocno się w niego zaangażowały. Chodzi głównie o Rafała Burytę, który jest inicjatorem i pomysłodawcą całego przedsięwzięcia. Ten program odbił się szerokim echem w całej Polsce. Młodzi chłopcy, których przyjście do Pogoni negocjowaliśmy zaznaczali, że chcieliby być objęci tym programem. Zaczęliśmy od włączenia dziesięciu najbardziej zdolnych chłopców, a w najbliższym czasie chcemy, żeby dołączyło pięciu kolejnych. Naszym celem jest, by w ciągu dwóch lat objąć programem wszystkich piłkarzy z drużyny rezerw, juniorów starszych i młodszych. To już jest mocno wyselekcjonowana grupa, z której każdy ma szansę grania kiedyś w ekstraklasie i chcemy ich do tego optymalnie przygotować.

Każdy jednak nie zagra, spotka to może kilku.

– Pewnie tak się stanie, do pierwszej drużyny Pogoni trafią najlepiej rokujący, ale pozostali będą na tyle dobrze przygotowani, że bez kłopotów powinni znaleźć sobie miejsce w innych klubach z I, lub II ligi, a może nawet w ekstraklasie.

– Pogoń w minionym roku szczególnie w młodszych grupach młodzieżowych rozgrywała całą serię sparringów z klubami z Niemiec: HSV Hamburg, Unionem Berlin, a także najlepszymi akademiami w Polsce: Legią, Lechem i Zagłębiem. Czy ten trend będzie utrzymywany?

– Chcemy nawet rozszerzyć nasze pole działania. W nowym sezonie dojdą sparringi z Borussią Berlin i Energie Cottbus. Czynimy starania, by doszło do awizowanego już w poprzednim roku sparringu z Bayernem Monachium. Mocnym klubom niemieckim też zależy, żeby poszerzać grupę sparringpartnerów. Wiedzą o naszych osiągnięciach, mają świadomość, że chcemy kreować grę, nie murujemy bramki i dlatego jesteśmy dość wartościowym partnerem. Tak przynajmniej twierdzą.

– Te sparringi mocno nas sprowadzają na ziemię.

– Dwa lata temu podczas naszej pierwszej wizyty do Hamburga przegraliśmy z juniorami HSV 0:8. Przegrał zespół, który kilka tygodni temu wywalczył wicemistrzostwo Polski, a był bliski nawet tytułu. Nie załamujemy się porażkami, ale wyciągamy z nich wnioski. Pół roku temu nasi 15-latkowie przegrali z Lechem Poznań 0:6, by kilka miesięcy później sięgnąć po wicemistrzostwo Europy Wschodniej w turnieju Nike Cup. Chcemy kontraktować jak najwięcej takich meczów szczególnie dla chłopców, którzy nie są jeszcze w wieku juniorów młodszych, a już grają na dużym boisku. To są chłopcy w wieku 13-14 lat, którzy w lidze nie trafiają na żadnego klasowego rywala.

– Dziękuję za rozmowę. ©℗ 

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

 

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Jack
2016-07-26 10:33:32
Żenujący poziom przekazu. Macie tylko zdjęcia z racami na stadionie? Tylko z tym kojarzy się Wam football?

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA