Piątek, 19 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Błękitni i Kotwica z nadziejami (ROZMOWA)

Data publikacji: 02 marca 2017 r. 11:35
Ostatnia aktualizacja: 02 marca 2017 r. 11:35
Piłka nożna. Błękitni i Kotwica z nadziejami (ROZMOWA)
 

Rozmowa z Krzysztofem Kapuścińskim - trenerem Błękitnych Stargard

W sobotę rozpoczną swoje wiosenne zmagania piłkarze dwóch zachodniopomorskich II-ligowych klubów, czyli Błękitnych Stargard (6. miejsce, 28 pkt.) i Kotwicy Kołobrzeg (12. lokata, 19 pkt.).

– Jak ocenia pan kończący się okres przygotowawczy?

– Tradycyjnie jak co roku trenowaliśmy na własnych obiektach oraz na zgrupowaniu w Bornem Sulinowie, gdzie czujemy się już jak w domu. Rozgrywaliśmy też gry kontrolne, więc plan przygotowań został w pełni zrealizowany. Od pięciu lat wiosnę mamy dobrą, więc mam nadzieję, że teraz będzie podobnie. Moim celem było ogranie jak największej liczby młodych, perspektywicznych zawodników z zaplecza oraz scementowanie składu, który grał jesienią i jego kosmetyczne korekty.

– Jak spisywała się młodzież?

– Bardzo obiecująco, a do pierwszego zespołu już włączony został 17-letni Sebastian Rybicki. Jest jednak całe grono młodych, z Bartoszem Babickim na czele, których co jakiś czas będę sukcesywnie zapraszał na treningi z II-ligowcami.

– Zimą więcej zawodników pożegnało się z Błękitnymi niż zostało pozyskanych. Czy w związku z tym wiosną potencjał drużyny będzie dużo mniejszy?

– Uważam, że nie osłabiliśmy się zimą, lecz wzmocniliśmy, bo Robert Brzęczek i Patryk Skórecki zrobią różnicę, a ci co odeszli, nie decydowali o obliczu zespołu. W pewnym momencie bałem się jednak o atak, bo po odejściu Przemysława Brzeziańskiego, kontuzji barku doznał Sebastian Inczewski, a Oleksandr Sestrenskij, który jesienią zagrał tylko raz, uszkodził ścięgno Achillesa. Na szczęście kontuzjowani wracają do zdrowia, a w roli wysuniętego napastnika, czyli na klasycznej „9” świetnie radzi sobie Bartosz Flis.

– A jak wygląda sprawa zdrowia pozostałych piłkarzy?

– Nie ma większych problemów, choć niektórych pobolewają kolana, a jest to niestety efekt uboczny treningów na sztucznych nawierzchniach. Cieszę się, że po długich problemach do zdrowia i formy powrócił Piotr Wojtasiak, a doświadczony bramkarz Marek Ufnal, który stracił praktycznie całą jesień przez złamany palec w meczu rezerw, jest już w pełni gotowy do gry.

– Jaki cel postawiły piłkarzom władze klubu przed rundą wiosenną?

– Chcemy walczyć o miejsce barażowe, premiowane szansą walki o awans do I ligi, ale oficjalnie zarząd nie postawił nam takiego zadania. W podświadomości mamy jednak zakodowane, że trzeba grać o coś, o stawkę, bo wtedy można mówić o sportowej przygodzie. Także kibice będą z tego zadowoleni. Spadek niby nam nie grozi, ale dopóki nie zdobędziemy tylu punktów, by prawa matematyki gwarantowały nam utrzymanie, nie można się rozprężyć. Przypomnę, że w poprzednim sezonie Stal Stalowa Wola będąca trzecią po jesieni z bardzo dużą przewagą punktową nad strefą spadkową, w dwóch ostatnich kolejkach dramatycznie walczyła o utrzymanie. Podsumowując: będziemy chcieli wygrywać jak najczęściej! Drugie nasze zadanie to mobilizacja młodzieżowców, których zresztą mamy bardzo zdolnych, by pokazać się w programie PZPN-u Pro Junior System.

– Czy jesienią na własnym stadionie nie remisowaliście zbyt często?

– Oczywiście wolelibyśmy wygrywać i do tego będziemy dążyć wiosną, ale remis remisowi nierówny i może być także „zwycięski” podział punktów, jak choćby w przypadku jesiennego meczu z Rakowem Częstochowa, w którym po sześciu minutach przegrywaliśmy 0:2, mieliśmy mnóstwo okazji, a sędzia nie uznawał bramek, lecz w końcówce wyrównaliśmy na 2:2.

– Co sądzi pan o decyzjach PZPN-u, który kara kluby minusowymi punktami, a Polonia Bytom ma już ich osiem…

– Sprawa może jest dyskusyjna, ale uważam, że na szczeblu centralnym kluby powinny być transparentne i zabezpieczone finansowo, by realizować swoje zobowiązania. Jak piłkarze nie mają wypłat, to utrudnia to także pracę trenera, bo jak ma motywować zawodników? A jak inaczej PZPN może wywierać presję na kluby? Karać finansowo, gdy w klubowej kasie nie ma pieniędzy? Pobłażanie zaś może doprowadzić do sytuacji, że klub wycofa się w trakcie sezonu dezorganizując rozgrywki. Bytomskiej Polonii współczuję, bo ten markowy klub z tradycjami, przyciągający kibiców na wszystkie stadiony, ma ogromne problemy finansowe, które ciągną się już od spadku z ekstraklasy. Jedynym jednak wyjściem jest pomoc lokalnych władz i biznesu.

– Porozmawiajmy teraz o innym klubie, znacznie nam bliższym, bo o zachodniopomorskiej Kotwicy.

– Kołobrzeżanie przeprowadzili zimą wiele dobrych transferów i mają bardzo szeroką, 23-osobową wyrównaną kadrę, więc na każdej pozycji toczy się rywalizacja o miejsce w składzie. Czas pokaże, czy to jest najlepszy układ. Myślę jednak, że świetny trener, jakim jest Ryszard Wieczorek, którego znam od dawna i sporo godzin przegadaliśmy, wszystko dobrze poukłada. Typuję, że Kotwica spokojnie utrzyma się w II lidze, ale walka o uniknięcie degradacji będzie bardzo ciekawa, bo wiele zespołów z dolnych rejonów tabeli mocno się wzmocniło.

– Na koniec pytanie o sobotniego rywala, czyli ROW 1964 Rybnik.

– Będzie to trudny przeciwnik, bo choć zimą do Zagłębia Lubin odeszli Bartosz Slisz i Radosław Dzierbicki, to jednak przyszedł tej klasy zawodnik, co pozyskany z GKS-u Tychy Mariusz Zganiacz, który rozegrał blisko 200 spotkań w ekstraklasie w barwach Legii Warszawa, Świtu Nowy Dwór Mazowiecki, Odry Wodzisław, Korony Kielce i Piasta Gliwice. Wspólnie z Mariuszem Muszalikiem, który w ekstraklasie rozegrał ponad 300 spotkań, mogą perfekcyjnie pokierować młodszymi kolegami z boiska.

– Dziękujemy za rozmowę. ©℗

(mij)

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA