
W Gdańsku, myśląc o Szczecinie

Ostatnia aktualizacja: 2018-03-22 17:19
Nie ma siły, nie unikniemy porównań. Nawet jeśli w końcu bardzo racjonalnie przekonamy samych siebie, że „absolutnie nie ma sensu porównywanie Szczecina z Warszawą, bo stolica to zupełnie inna liga”, to już jednak kiedy pojedziemy do Poznania, Wrocławia, Łodzi czy Gdańska, takiej wymówki nie mamy. To wszystko teoretycznie nasza liga.
I oto w mroźny słoneczny dzień jesteśmy w Gdańsku. Weekend. Jest spokojnie. Ratuszowy karylion rozbrzmiewa na uliczkach starego miasta. Sporo zagranicznych turystów. Nad zamarzniętą Motławą szaleją głupie mewy. Wzdłuż nabrzeża knajpa na knajpie i knajpą pogania. Oczywiście co druga to restauracja rybna. Po drugiej stronie rzeki rosną apartamentowce. Jest miło, elegancko, ale jeszcze… Jeszcze nie nadszedł ten moment, w którym niemal jednocześnie westchniemy: czego brakuje Szczecinowi, żeby był naprawdę fajnym miastem? Takim jak Gdańsk na przykład. Ale koniec końców nieuniknione nadchodzi i... Pada pytanie. Czego brakuje Szczecinowi?
Wtedy pojawia się symboliczna (podkreślam: symboliczna!) odpowiedź, wręcz materializuje się przed naszymi oczami: statek – muzeum „Sołdek”. Zacytujmy tekst z portalu trójmiasto.pl z 2013 roku, zatytułowany „Był statkiem szmuglerów, jest dobrem kultury. Sołdek dziś kończy 65 lat”.
Pływał „Sołdek” przez 31 lat i 65 dni. Po Bałtyku. Zapuszczał się też na Morze Północne. Woził węgiel do Szwecji, Niemiec, Danii i Belgii. Ze szwedzkich portów wracał do kraju załadowany rudą żelaza. Do 30 grudnia 1980 roku – kiedy uroczyście żegnał się z banderą – przewiózł ponad 3,5 miliona ton towarów, zawijając do 60 portów. W rejs wypływał blisko 1500 razy. Z ostatnią misją w barwach Polskiej Żeglugi Morskiej udał się do Odensee. Pod pokładem miał 2,2 tys. ton węgla.
Drugie życie, jako statek – muzeum, rozpoczął „Sołdek” przy nabrzeżu gdańskiej Ołowianki 17 lipca 1985 r. O losie łaskawym dla symbolu powojennego przemysłu stoczniowego prasa pisała: „Ostatnie wcielenie rudowęglowca”, „Sołdek wzbogaci skarbnicę kultury narodowej”, „Sołdek nie będzie pocięty, ale to jeszcze nie sukces”(…). „Sprawa Sołdka nie była oczywista” – informował w 1984 r. tygodnik „Wybrzeże”. „Rudowęglowiec miał stanąć w Szczecinie, przy reprezentacyjnych Wałach Chrobrego. Czegoś jednak zabrakło energicznym zwykle szczecinianom. Statek odstawiony w krzaki – zresztą dosłownie – niszczał przy najdalszym z nabrzeży. Pokryty rdzą, rozkradziony, ogołocony ze wszystkiego, co mogło mieć wartość, z końcem lat siedemdziesiątych był już tylko kupą żelastwa” – tak wyglądały pierwsze miesiące zasłużonej emerytury. „Żelastwem” zainteresowały się: gdańskie Centralne Muzeum Morskie i Muzeum Techniki w Warszawie.
Wygrał Gdańsk. Statek – muzeum jest dziś odwiedzany przez około 30 tysięcy osób rocznie.
Szczecin schował „Sołdka”, chciał go oddać na żyletki.
Maszt z „Maciejewicza” od lat sobie „odpoczywa” na uboczu. I pewnie gdyby nie media, już dawno wszyscy by o nim zapomnieli i nie byłoby problemu, gdzie to żelastwo ustawić.
Tak więc może to jednak chodzi o duszę. Duszę miasta. Miasto z duszą. Chyba właśnie tego Szczecinowi brakuje… Nieuchwytnego, choć niekiedy twardego jak okrętowa stal, genius loci.
Berenika LEMAŃCZYK
Fot. Wikipedia
Komentarze
Dodaj komentarz
Pogoda
|
||
15℃ na godz. 12:00 | ![]() | Zobacz prognozę na trzy dni |
Polub nas na Facebooku
Filmy
Komunikaty
Nekrologi
kondolencje
Szkolny pulitzer




Przejdź do sklepu
Najczęściej czytane
Najczęściej komentowane

- MSZ: Ponowne otwarcie Ambasady RP w Panamie (komunikat)
- PK: porozumienie prokuratury i Policji w sprawie organizacji szkoleń zostało podpisane (komunikat)
- Nowy Fiat 500 Collezione na słynnych wybiegach europejskich stolic mody
- MKiDN: 73. rocznica wyzwolenia niemieckich obozów Ravensbrück i Sachsenhausen. Wizyta wiceministra Sellina w Niemczech (komunikat)
- MC: udana majówka? Nie zapomnij o najważniejszym (komunikat)