Sobota, 20 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Polferries na burcie dyliżansu

Data publikacji: 19 maja 2016 r. 12:50
Ostatnia aktualizacja: 06 marca 2017 r. 08:35
Polferries na burcie dyliżansu
Pocztowa promocja kołobrzeskiego armatora. Fot. Archiwum  

W tym roku Polska Żegluga Bałtycka w Kołobrzegu obchodzi jubileusz 40-lecia. Przy tej okazji warto przypomnieć historię z pierwszych lat działalności firmy oraz sposoby promowania marki Polferries. Gdy kołobrzeski armator inaugurował połączenie Świnoujście-Wielka Brytania, z udziałem promu „Pomerania”, w sposób niekonwencjonalny upamiętniono to wydarzenie. Wspomina je kpt. ż.w. Zbigniew Sak w przygotowywanej do druku swojej drugiej książce.

To było wydarzenie roku. Nie tylko dla kołobrzeskiego armatora, nie tylko dla województwa koszalińskiego. Odbiło się echem w całym kraju.

W Kołobrzegu święto. Przed ratuszem dyliżans pocztowy wyrusza w trasę. Pocztyliona żegnają: dyrektor naczelny Polskiej Żeglugi Bałtyckiej, ojcowie miasta i tłum ludzi. Dyrektor PŻB Jan Szymański wręcza pocztylionowi dokument stwierdzający, że dyliżans z przesyłką pocztową udaje się do Świnoujścia. Jeszcze tylko załadunek worków przez pracowników poczty w Kołobrzegu, „strzał” z bata i pojazd pędzi ulicami miasta. Do pierwszego etapu – Trzebiatowa. A na chodnikach, wzdłuż przejazdu, oklaski, śpiewy, okrzyki towarzyszą dyliżansowemu wydarzeniu. Dziesiątki fotografów utrwalają niezwykły obraz średniowiecznego wehikułu.

Prasa krajowa odnotowała to wydarzenie, a koszalińska podała: „Polska Żegluga Bałtycka, wspólnie z Dyrekcją Poczty i Telekomunikacji w Szczecinie oraz Muzeum Poczty i Telekomunikacji we Wrocławiu zorganizowały pocztę dyliżansową. 2 listopada 1978 roku sprzed Ratusza w Kołobrzegu wyruszył dyliżans pocztowy. Po przejechaniu trasy Kołobrzeg-Trzebiatów-Kamień Pomorski-Wolin, w Świnoujściu pocztę przejął prom „Pomerania” i udał się w rejs inauguracyjny do Wielkiej Brytanii”. Kapitanem promu był Krzysztof Meissner.

Z organizacją dyliżansu nie mieliśmy problemów. Poza jednym… Brakowało pocztyliona. Dyrektor Szymański, wiedząc o mojej zażyłej znajomości z dyrektorem Stadniny Ogierów w Świętoborcu k/Łobza, panem Zbigniewem Janaszkiem, zaproponował: – Poproś byłego kawalerzystę, by prowadził dyliżans. Dał konie! Byłoby też wskazane, aby nimi powoził.

Bałem się reakcji rotmistrza kawalerii na moją propozycję. Rotmistrz woźnicą?! Ale spróbowałem. „Kokietowałem” imiennika, że telewizja, że radio i prasa, że cały kraj będzie podziwiał dyrektora Zbigniewa Janaszka, byłego rotmistrza kawalerii prowadzącego dyliżans. 

– Mów dalej, mnie to przekonuje, ale chyba nie do końca – wahał się dyrektor. 

Pędziłem dalej dyliżansem…, że w Świnoujściu będzie gościem kapitana promu, że otrzyma nagrodę, i gorące podziękowanie od trójki organizatorów dyliżansowej poczty! Roześmiał się. Szyderczo!

– Czy pan kapitan przypuszcza, że ja zgodziłbym się przekazać lejce przypadkowemu człowiekowi? Konie na zatracenie dać?! Ale miło mi się słuchało tej piętnastominutowej lawiny zaklęć i próśb pana kapitana – stwierdził.

Cholera! A ja myślałem, że tylko w morskim fachu kapitanowie są narcyzami...

Dyliżans w Świnoujściu witano owacyjnie. Organizatorzy byli uszczęśliwieni. Cieszyłem się, że wszystko skończyło się bez najmniejszych problemów, choć nie do końca. Do Polskiej Żeglugi Bałtyckiej, firmującej przedsięwzięcie, wpłynęły dwa ostre w formie i treści pisma. Z Trzebiatowa i Kamienia Pomorskiego. Bohaterem obydwu był pan Janaszek. Pierwsze, ze względu na „estetykę” narracji, pomijam.

Pismo z Kamienia informowało, że pocztylion umyślnie zatrzymał pojazd na głównej ulicy, co umożliwiło zanieczyszczenie jezdni przez klacze. Na zalecenie, by sprzątnął, co pozostawiły konie, obraził zastępcę szefa miasta, który był świadkiem rzekomo umyślnego zatrzymania pojazdu. Zapytałem, czy ma coś na swoją obronę. Zaczerwienił się i zerwał z fotela.

– Jestem kawalerzystą – podkreślił. – Znam konie. Wiem, kiedy należy stanąć, by załatwiły swoją fizjologiczną potrzebę po strawionym owsie. Miałem szukać ustronnego miejsca? Czy wjechać przydrożnemu gospodarzowi na podwórko? Na uwagę faceta, że specjalnie zatrzymałem konie, żeby zabrudziły ulicę, grzecznie – podkreślam, grzecznie – zapytałem, czy on maszerując mógłby się wysrać? Udał obrażonego. Burmistrz – dyletant. Nie odróżnia kobyły od ogiera.

W połowie stycznia 1979 r. – zaproszony przez dyrektora – udaję się do siedziby Dyrekcji Poczty w Szczecinie. Dyrekcja w komplecie. Wymieniamy grzeczności o miłej współpracy przy organizowaniu dyliżansowej poczty – że owocna, rzeczowa i efektywna. Odbieram życzenia dalszych sukcesów pocztowo-żeglugowych. W pewnym momencie zaniemówiłem. A zdarza mi się to raczej rzadko. Oglądam plansze z zatwierdzonymi propozycjami okolicznościowego datownika. Czytam: „Poczta dyliżansowa Kołobrzeg 1,2.XI.1978”, i dalej: „Trzebiatów, Kamień Pomorski, Wolin, Świnoujście” i treść datownika: „Połączenie promowe Polska – Wielka Brytania 4.XI.1978”.

Wysiłek i kłopoty w jednym momencie poszły w siną dal. Jest datownik okolicznościowy w pięciu wersjach.

W ciągu tygodnia po spotkaniu w Szczecinie otrzymuję kilkanaście kompletów kopert, na których znaczki ostemplowano okolicznościowym datownikiem. Pierwszy komplet dla naczelnego dyrektora PŻB Jana Szymańskiego. Drugi – zgadywać nie trzeba – otrzymuje rotmistrz Zbigniew Janaszek. Pocztylion. Obecnie w stanie spoczynku. Był zaskoczony. Nie krył zadowolenia. Ale szybko się otrząsnął i stwierdził, że datownik wykazuje brak. Zasadniczy. Nie ma na żadnym z nich, kto dyliżans organizował i realizował. W sprawie realizacji – choć z trudem – nie polemizowałem. Jeśli chodzi o organizację, prosiłem, żeby jej nie zawłaszczał, bo mnie obraża.

– Jeśli nie usłuchasz, wypomnę głośno, że musiałem cię motywować. Dodam, czym – ostrzegłem.

Spuścił oczy i scenicznie szepnął: – Przepraszam.

Muzeum Poczty i Telekomunikacji z Wrocławia zakomunikowało, że wycinki prasowe o poczcie dyliżansowej i koperty z okolicznościowym datownikiem stanowią stałą ekspozycję we wrocławskiej placówce.

Życzenia dalszych sukcesów pocztowo-żeglugowych, jakie usłyszałem w 1979 roku w Szczecinie, spełniły się. W 1986 roku Poczta Polska emitowała cztery znaczki z promami kołobrzeskiego armatora. Treść stempla okolicznościowego na promach: „Skandynawia”, „Rogalin”, „Pomerania” i „Silesia” to reklama promująca Polską Żeglugę Bałtycką. A napis „Polferries” nadawał firmie znak jakości.

Nie zanotowano w historii Poczty Polskiej – przynajmniej powojennej – by tak jednoznacznie nobilitować jakiekolwiek przedsiębiorstwo. Dla uzupełnienia sukcesu należy podkreślić, że armator uzyskał zgodę ustanowienia na wszystkich promach pośrednictwa pocztowego, umożliwiającego nadawanie korespondencji na morzu.

Nie miałbym spokoju sumienia, zapominając o Jurku Mikołajewskim. To właśnie dzięki niemu ukazały się znaczki. Odchodząc z kołobrzeskiej firmy w 1981 roku, prosiłem, by kontynuował rozpoczętą pracę. Szef promocji w Polskiej Żegludze Bałtyckiej spełnił prośbę i wykonał swoje zobowiązanie w sposób celujący. Sumienność i pracowitość młodszego kolegi imponowała mi.
Żałuję Jurku, że nie mogłem załatwić znaczka ze stemplem o treści: Jerzy Mikołajewski – mag od promocji w Polskiej Żegludze Bałtyckiej Kołobrzeg.

 

* * *

Kapitan Zbigniew Sak był współinicjatorem i współorganizatorem PŻB. Dwukrotnie pełnił w tym przedsiębiorstwie funkcję dyrektora ds. żeglugowo-handlowych. Z kołobrzeskim armatorem związany był przez wiele lat. „Szkoła na morzu” (w rejsach do Ystad, Kopenhagi i Helsinek uczestniczyło ok. 15 tys. licealistów) to jeden z pomysłów kapitana. Był także inicjatorem utworzenia nowych połączeń promowych: ze Świnoujścia do Kopenhagi i z Gdyni do Karlskrony. Negocjował zakup promu „Aallotar”, przemianowanego na „Rogalin”, który długo był flagową jednostką PŻB. Przez kilka lat kpt. Sak dowodził tym promem. Jest także współautorem biletu promowego dla pasażerów i samochodów ciężarowych.

Opr. (ek)

Fot. Robert Stachnik

(Archiwum)

 

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Jan
2017-03-06 08:29:54
Jeżeli ktoś posiada informacje nt. kursowania dyliżansu pomiędzy Wrocławiem a Szczecinem oraz Głogowem i Sulechowem lub miejscowości okolicznych bardzo prosze o list pod adresem kontakt@janwojtasik.pl

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA